www.pogononline.pl www.pogononline.pl
top_3
top_2
 
Gryf
Wywiady
Jacek Kubiak: Wiceprezes złamał prawo!
Od kilku dni trwa wymiana "uprzejmości" na łamach prasy między wiceprezesem PZPN Zbigniewem Bońkiem, a byłymi sędziami-obserwatorami, którzy zostali niedawno zdyskwalifikowani przez Komisję do Spraw Nagłych. W środowisku zawrzało, odsunięci kwalifikatorzy najpierw wyrazili zdumienie i wylali swe żale, a teraz przechodzą do kontrofensywy. Najbardziej poruszony wydaje się Jacek Kubiak ze Szczecina, który zwrócił się do Wydziału Dyscypliny - jako wiceprezes Zachodniopomorskiego Związku Piłki Nożnej - o przykładne ukaranie wiceszefa PZPN za rażące naruszenie statutu związku.
- Dopisałem też, żeby do czasu wydania prawomocnego orzeczenia w tej sprawie zastosowano środek zapobiegawczy w postaci zawieszenia wiceprezesa Bońka - mówi Kubiak. - Z racji pełnienia swej funkcji może przecież, a ma w każdym razie taką możliwość, utrudniać postępowanie.
- Czy czasami pan nie przesadza? Za co związek miałby ukarać swego wiceprezesa?
- Znalazłem kilka paragrafów w regulaminie dyscyplinarnym PZPN, pod które pan Boniek podpada. Ostatnio na jego wniosek zwiększono kwoty kar za wypowiedzi godzące w dobre imię związku i jego członków. Może to dobre rozwiązanie? Nie godzę się jednak, żeby jedni byli karani, a inni pozostawali poza prawem. Wiceprezesa PZPN wewnętrzny regulamin powinien dotyczyć w pierwszej kolejności. A Zbigniew Boniek naruszył paragraf 12, bo prezentował zachowanie niegodne członka PZPN; paragraf 14, gdyż dopuścił się publicznie obraźliwych wypowiedzi o sędziach; paragraf 15 ponieważ podważył decyzje i kompetencje sędziów; wreszcie paragraf 18 dopuszczając się wypowiedzi obraźliwych wobec PZPN, jego władz i członków. Mało? Proszę mi teraz powiedzieć, jak ja mam działać w okręgowym związku, gdzie nadal pozostaję obserwatorem i jestem członkiem władz, gdy wiceprezes związku kieruje pod moim adresem zarzuty etyczno-moralne? Jaki będzie mój autorytet? Nie, sprawy zaszły zdecydowanie za daleko. Nie pozwolę się, zwłaszcza publicznie, obrażać.
- Podtrzymuje pan chęć skierowania sprawy do sądu? Zbigniew Boniek zaprasza pana na wyjaśnienia do PZPN.
- Do siedziby związku się nie wybieram. Także dlatego, że prezydium ZZPN już 2 lipca zwróciło się o wyjaśnienia w sprawie niedopuszczenia mnie do egzaminów na obserwatora i do dziś nie wpłynęła żadna odpowiedź. Wolę swego dobrego imienia dochodzić w sądzie powszechnym. I nie ja będę tam dowodził swojej niewinności, tylko pan Boniek będzie zobowiązany do przedstawienia wiarygodnych dowodów. Na razie wygłupia się opowiadając jakieś niestworzone historie. Sam twierdzi, że Marian Dusza jest niepoważny wspominając sprawy z lat 70-tych. "Jeżeli postępowałem źle to, dlaczego nie było postępowania dyscyplinarnego? " - pyta Boniek na łamach "Życia". To dlaczego sam wraca w moim przypadku do zdarzeń z lat 80-tych, które też - jeśli byłyby jakieś przewinienia, a nie było - powinno objąć przedawnienie? Mogę też przypomnieć, iż nigdy w karierze sędziowskiej i jako obserwator nie byłem karany dyscyplinarnie za naruszanie norm etyczno-moralnych. Dlaczego więc teraz wyciąga mi się jakieś brudy z magla? Jeszcze w zeszłym roku dostałem, za wybitne zasługi dla rozwoju piłki nożnej, medal 80-lecia PZPN.
- Wiceprezes PZPN otwarcie mówi dziennikarzowi "Życia" o pańskich "wybrykach" w Bydgoszczy i Świnoujściu. A skoro publicznie to przypomniał, to nie zawaha się wyciągnąć szczegółów także sądzie? W jaki sposób pan wówczas narozrabiał?
- Nie przypominam sobie, żeby ktoś miał wówczas zastrzeżenia do mojej postawy i formy. Niech pan Boniek powie najpierw o szczegółach, konkretnie przedstawi zarzuty. To wówczas się ustosunkuję. Stwierdzenie: "a co było w Bydgoszczy? " nic nie mówi. Ja też mogę zadać pytanie: a co było w Turynie lub Rzymie?
- A co było? Ma pan jakieś pikantne informacje?
- Oprócz tego, że w klubach z tych miast grał zawodnik Boniek - żadnych. Zasada jest jednak taka sama, którą kieruje się wiceprezes PZPN pytając o Bydgoszcz. Ja w tym mieście rzeczywiście byłem, i to wielokrotnie. Mogę nawet stamtąd przypomnieć epizod. Młody zawodnik Zawiszy publicznie znieważył ogólnie szanowanego człowieka, złotego medalistę olimpijskiego w biegu przez przeszkody. Pamiętam też, że po latach w Poznaniu ten sam człowiek, tylko już znacznie starszy, napluł w twarz znanemu trenerowi na jednym ze stadionów. Kibice sami mogą sobie dopowiedzieć, o kim mówię.
- Ktoś może odnieść wrażenie, że jest pan sfrustrowany odsunięciem od obserwowania meczów i dlatego nie szczędzi uszczypliwości wiceprezesowi Bońkowi.
- Nie mam pretensji do władz PZPN czy nawet personalnie do prezesa Bońka, że nie zostałem powołany na egzaminy na obserwatora. Szefowie związku mają prawo dobierać sobie ludzi do realizacji wyznaczonych celów. Już jednak tryb podjęcia decyzji w Komisji do Spraw Nagłych, budzi zastrzeżenia. Najbardziej jednak zabolały mnie te zarzuty natury moralnej. Dziewięć lat byłem pierwszoligowym arbitrem, od dziesięciu lat kwalifikowałem młodszych kolegów. I nagle z dnia na dzień okazałem się czarną owcą. Mam prawo wiedzieć dlaczego i domagać się, aby nikt nie szargał mojego dobrego imienia.

Rozmawiał: -
Źródło: Przegląd Sportowy
Data: środa, 11 lipca 2001 r.
Dodał: JuN

  (p) 2000 - 2024   Gryf
© Pogoń On-Line
  Gryfdesign by: ruben 5px redakcja | współpraca | ochrona prywatności