|
![]() ![]()
czwartek, 16 sierpnia 2007 r., godz: 23:45
Rozmowa z Arturem Gonerą, sędzią meczu w Barlinku.
![]() Nie obawiał się Pan pierwszego wyjazdowego meczu Pogoni? - Wszyscy mamy świadomość, jaka presja towarzyszy występom szczecińskiej drużyny, jak wielu kibiców ją dopinguje także na wyjazdach, dlatego mecze Pogoni, szczególnie te poza Szczecinem, prowadzić będą doświadczeni sędziowie. Takie decyzje podjęto już przed sezonem. Ja jestem arbitrem z 15-letnim stażem i meczu w Barlinku się nie bałem, choć było wiadomo, że może być ciężko. Pokazał to już początek zawodów, kiedy czekał Pan z wyprowadzeniem drużyn na boisko, bo kilkunastu kibiców przebywało na stadionowej bieżni... - Po komunikacie spikera te osoby znalazły się na trybunach i mógł rozpocząć się mecz. Widziałem, że w opanowaniu sytuacji pomagali sami kibice. Również wtedy, gdy na boisko poleciały serpentyny, to właśnie oni zajęli się ich uprzątnięciem. Organizatorzy wyjazdu starali się pilnować porządku, ale w drugiej połowie zrobiło się nerwowo. Były przesłanki, by przerwać mecz? - Było nerwowo, ale nie było stuprocentowych podstaw, by przerwać spotkanie. Przepisy mówią wyraźnie, że gdy kibice po raz pierwszy wtargną na boisko, sędzia zatrzymuje grę i określony czas czeka na zaistnienie warunków, które umożliwią kontynuowanie zawodów. Szczecińscy kibice wbiegli na boisko po tym, jak padła bramka dla ich drużyny, ale dość szybko je opuścili. Głównie dzięki interwencji zawodników. Jemu oraz kilku innym graczom Pogoni, którzy zostali na murawie kilka minut po meczu, by uspokoić sytuację, należą się słowa uznania. Najdłuższa przerwa w grze nastąpiła kilka minut później, gdy kilkadziesiąt osób stało tuż za linią boiska... - Bramkarz gospodarzy i kilku jego kolegów z drużyny zgłosiło uwagi, co do zachowania kibiców przebywających tuż przy boisku. Ja również słyszałem niecenzuralne okrzyki, widziałem, że ludzie są coraz bliżej linii, przeszkadzają w grze. Musiałem przerwać zawody, ale udało się je dokończyć, choć z problemami. Było niebezpiecznie, ale sytuacja nie zagrażała bezpośrednio zawodnikom. Przerwanie spotkania mogło rozsierdzić kibiców. Jak zapobiec podobnym incydentom w przyszłości? - Najwięcej do zrobienia ma szczeciński klub, bo inni czwartoligowcy nie są w stanie zabezpieczyć meczu z udziałem takiej liczby kibiców. Nie ma specjalnych sektorów, wysokich płotów i profesjonalnej ochrony. Pogoń musi pomagać w organizacji wyjazdów i przede wszystkim rozmawiać ze swoimi fanami. Oni sami potrafią dopilnować porządku. foto: Pogoń On-Line/Cob źródło: gazeta.pl/Tomasz Maciejewski ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||