|
![]() ![]()
piątek, 17 sierpnia 2007 r., godz: 15:27
W szczecińskim futbolu pojawili się niespodziewanie. Artur Kałużny i Grzegorz Smolny postanowili przejąć klub. Mówią, że marzyli o tym od dawna.
![]() Kałużny i Smolny utworzyli nową Sportową Spółkę Akcyjną Pogoń. Przejęli od Ptaka klub, ale drużyna grać musi od czwartej ligi. Rzut monetą Biznesmeni wkroczyli na grząski grunt, bo w środowisku kibiców po poprzednim właścicielu pozostała duża rana. Fani futbolu zaufali Antoniemu Ptakowi, który obiecywał grę w europejskich pucharach i walkę o mistrzostwo Polski. Zamiast tego Pogoń w żenującym stylu pożegnała przed wakacjami ekstraklasę, stając się pośmiewiskiem piłkarskiej Polski.W jej składzie grali w większości Brazylijczycy i to niekoniecznie zawodowi futboliści. Mieliśmy sprzedawcę krawatów i lodów z Copacabany. Wszyscy okazali się piłkarzami z przypadku. Tego kibice znieść nie mogli. Na każdym kroku wyrażali swoje zdanie o polityce poprzednich władz. Smolnemu i Kałużnemu także początkowo nie chciano zaufać. Oni jednak nie zrażają się. Deklarują miłość do Szczecina, Pogoni i piłki nożnej w ogóle. Są dobrymi kolegami już od kilku lat - jak mówią, sami nawet nie pamiętają, jak i kiedy się poznali. Współpraca idzie im na tyle dobrze, że nie obawiają się różnic zdań. Najlepszym dowodem, że nie ścigają się o tytuły jest fakt, że prezesa nowej spółki spośród siebie wybrali przez rzut monetą. Padło na Kałużnego. Z Polic do Szczecina Artur Kałużny urodził się w Tomaszowie Mazowieckim, ale już jako kilkumiesięczne dziecko przeniósł się wraz z rodziną do Polic. Tam mieszkał piętnaście lat, a szczecinianinem jest od dwudziestu. Tutaj skończył Technikum Mechaniczno-Energetyczne, a potem ekonomikę transportu na Uniwersytecie Szczecińskim. Na co dzień kojarzony jest z branżą rozrywkową, ale to tylko część jego działalności. Poza lokalami, jak choćby szczecińskimi Rocker Pub i Can Can czy międzyzdrojska Sceną, ma także hotel Rafa w Mielnie oraz kamienice w Szczecinie (m.in. tę po dawnej cukierni "Duet"). Zajmuje się nieruchomościami, współpracuje ze znanymi postaciami showbiznesu. Razem z aktorem Michałem Milowiczem prowadzi restaurację Maska w Warszawie, a z Piotrem Gąsowskim buduje hotel w Karpaczu. - Mam dwie pasje: muzykę i piłkę nożną - mówi o sobie Artur Kałużny. - Realizuję się łącząc hobby z ambicjami zawodowymi. Biznesmen nie jest tylko teoretykiem futbolu. Jako kilkunastoletni chłopiec trenował i grał w barwach Chemika Police. - Byłem prawym pomocnikiem - wspomina. - Zawsze lubiłem kopać piłkę. Teraz, jako dojrzały mężczyzna często odbijam mniejszą piłeczkę grając w tenisa, ale z futbolem nigdy nie zerwałem. Mam dwie ekipy - w Szczecinie i w Warszawie, z którymi cyklicznie się spotykamy na halach lub boiskach. Jaka jest, według nowego prezesa nowej sportowej spółki recepta na sukces w tak młodym wieku? - Robić to, co się lubi i robić to z pasją - mówi. - Nie czuję się wypalony, jest jeszcze wiele do osiągnięcia. Pogoń jest teraz najważniejsza. Lubił strzelać gole Drugi z pary biznesmenów - Grzegorz Smolny - urodził się w Drawsku Pomorskim. Dzieciństwo spędził w Złocieńcu, a do liceum chodził do Szczecinka. Kiedy rozpoczął studia polonistyczne - blisko dwadzieścia lat temu - przeniósł się do Szczecina. Przerwał je jednak na trzecim roku i skończył Zachodniopomorską Szkołę Biznesu. - Stwierdziłem, że jednak polonistą nie jestem. W liceum uczyłem się w klasie o profilu matematyczno-fizycznym - mówi Grzegorz Smolny. Kałużny po szkole biznesy rozpoczynał od zera, Smolny natomiast przejął interes rodzinny. - Nasza firma mieszcząca się w Złocieńcu głównie działa w branży drzewnej, ale mamy też firmę transportową, inwestujemy w grunty, akcje. Smolny ma dwa domy. Jeden w rodzinnym Złocieńcu, drugi w Szczecinie, gdzie mieszkają jego dzieci: czternastoletni syn i ośmioletnia córka. - Kiedy mój syn miał osiem czy dziewięć lat, chciał się zapisać do szkółki Pogoni - wspomina wiceprezes nowej spółki. - Okazało się jednak, że nie było w tym czasie naboru i nie mógł zostać przyjęty. Wówczas pomyślałem sobie, że jeśli kiedyś to ja będę pracował w tym klubie, to w pierwszej kolejności uporządkuję sprawy piłki młodzieżowej. Smolny sam również grał w piłkę. Był napastnikiem juniorskich drużyn Olimpu Złocieniec. Był łowcą goli, których zdobywał całe mnóstwo. - To się jednak skończyło, kiedy poszedłem do liceum. Ale miłość do piłki pozostała. Podczas finałów mistrzostw świata w Niemczech w 2006 roku wymyśliliśmy z Arturem, żeby poprowadzić jakiś klub. Wkrótce okazało się, że pomocy potrzebuje Pogoń - klub, który pokochałem, odkąd pojawiłem się w Szczecinie. Chodziłem na mecze, byłem świadkiem upadków i reaktywacji klubu, zmieniających się właścicieli: Bekdasa, Gondora, Ptaka. Mam doświadczenie jako kibic i wiem, co czują fani. Jak mówi nam Smolny, najbliższe dwa lata będzie miał wyjęte z życiorysu. - Poświęcę je Pogoni. Mam taki plan, aby w swojej firmie odsunąć się lekko w cień i zająć się tylko klubem. Jeśli chodzi o czas wolny, to biznesmen lubi pograć w tenisa. - Zdecydowanie jednak piłka jest na pierwszym miejscu - podkreśla. - Jeśli nie gram, to ją oglądam. Jeżdżę na mecze Ligi Mistrzów, byłem w Barcelonie, Madrycie, Monachium. To moja pasja. foto: Pogoń On-Line/Cob źródło: Głos Szczeciński/Michał Sarosiek ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||