Lider za tydzień?

Przed piłkarzami szczecińskiej Pogoni znów dwa mecze w krótkim odstępie czasowym.
Po sobotnich derbach ze Stalą, czeka ich zaległy mecz z Lechem Czaplinek. Kibice liczą, że po tym spotkaniu Pogoń wreszcie znajdzie się na czele tabeli.
Choć derby rządzą się z reguły swoimi prawami, to jednak zdecydowanym faworytem sobotniej potyczki (początek o godz. 18), jest Pogoń. Sprawę zdaje sobie z tego także szkoleniowiec tej drużyny, który prowadził Stal także w dwóch z pięciu dotychczasowych meczów derbowych.
- Jedziemy na Pogoń z pozycji outsidera, więc faworyt jest oczywisty - mówi Jan Jucha. - Tyle, że mam w drużynie naprawdę kilku ciekawych chłopaków, więc wynik uważam za sprawę otwartą. Wszyscy jesteśmy z jednego miasta, więc to spotkanie ma być świętem futbolu.
Jucha jako szkoleniowiec Stali nie miał szczęścia do meczów z Pogonią. Dwa razy zasiadał na ławce trenerskiej w derbach i dwa razy przegrał. W 1981 roku w meczu o Puchar Polski na stadionie przy ul. Twardowskiego jego Stal uległa 1:3, a w ostatnim takim meczu, dziewięć lat później Stal przegrała u siebie aż 0:4.
Najciekawsze derby, a zarazem najbardziej dramatyczne i do tego zakończone niespodziewanym wynikiem, odbyły się 15. września 1979 roku. Był to mecz drugiej ligi, a jednocześnie pierwszy mecz Pogoni ze Stalą. Po fascynującej grze i gradzie bramek, Stal, wówczas jeszcze z drugim członem w nazwie - Stocznia, wygrała 4:3. Bramki strzelali doskonale znani w regionie, dziś trenerzy, Bieniek, Waliłko i Żygielewicz dla Stali oraz Włoch i Wolski dla Pogoni. "Głos" opisując tamten mecz, relację z niego zatytułował "Derby, jakich nie było". Czy po sobotnim meczu znów będziemy mogli napisać taki tytuł, jak dwadzieścia osiem lat temu?

Komentarze