|
![]() ![]()
poniedziałek, 14 stycznia 2008 r., godz: 05:49
W sobotę przestało bić serce najlepszego trenera szczecińskiej Pogoni - Leszka Jezierskiego. Żył 78 lat.
![]() To pod jego wodzą najbardziej rozbłysła gwiazda "Dumy Pomorza". W sezonie 1986/87 doprowadził Pogoń do wicemistrzostwa Polski. Do Szczecina zawitał w 1985 r. po nieudanej przygodzie z Lechem Poznań. Chciał wprowadzić Pogoń na piłkarskie salony i odzyskać reputację. Miał ku temu podstawy i doświadczenie, bo w 1979 r. zdobył Mistrzostwo Polski z Ruchem Chorzów. Jezierski był wielką osobowością piłki krajowej. To on stworzył podwaliny pod potęgę łódzkiego Widzewa pod koniec lat 70. W latach 80. był typowany do objęcia selekcjonera reprezentacji Polski. Odmawiał jednak przyjęcia posady. Trzykrotnie wybierano go trenerem roku w plebiscycie tygodnika "Piłka Nożna". Zanim rozpoczął karierę trenerską był piłkarzem. Grał m.in. w Lubliniance Lublin czy ŁKS-ie Łódź. Zaliczył 6 występów w reprezentacji Polski. - Ujęła nas jego osobowość. W środowisku piłkarskim był kimś takim jak dziś np. Jerzy Engel. Każdy darzył go szacunkiem. Gdy przyjechał do Szczecina kierownicy wszystkich zakładów chcieli z nim porozmawiać, podać rękę - mówi Zbigniew Świrski, ówczesny dyrektor Pogoni. Już po kilku pierwszych meczach szczecińscy kibice nazwali go "Napoleon". Powód? Tak jak Cesarz Francuzów miał 168 cm wzrostu, niezwykłą charyzmę, inteligencję i dar przekonywania. Piłkarze twierdzili, że w szatni zdarzało mu się mówić: "Zawodnik x podaje do piłkarza y, a ten do piłkarza z i musi paść gol!" Co więcej - rozkazy miały efektywne odzwierciedlenie na boisku. - Gdy zaczynałem pracę w Pogoni, nikt nie myślał o wicemistrzostwie. Byli wręcz tacy, którzy skazywali drużynę na spadek. Ja miałem jednak pod sobą wielu wybitnych piłkarzy i wiedziałem, że razem możemy wiele osiągnąć - opowiadał. Jezierski odszedł tuż po wywalczeniu wicemistrzostwa, ale pozostawił w Szczecinie wielką spuściznę. Niektórzy piłkarze z tamtej drużyny honoru Pogoni bronili jeszcze do połowy lat 90. To on zachęcił do trenerki swojego byłego podopiecznego Mariusza Kurasa. - Był dla mnie jak ojciec. Jako trener czasem mocno nakrzyczał, ale później przyszedł, objął i zawsze pocieszył. Często się ze sobą spotykaliśmy, a na rozmowie spędzaliśmy całe godziny. Od tego człowieka można było się wiele nauczyć - wspomina "Mario", obecny trener granatowo-bordowych. Jezierski wracał jeszcze do Pogoni. W 1992 świętował z nią awans do I ligi, w 1999 pomógł uratować portowców przed spadkiem z ekstraklasy. Zawsze podkreślał, że "Pogoni się nie odmawia". "Napoleon" nigdy nie lubił się niepotrzebnie rozwodzić i tłumaczyć decyzji. Miał także znakomity instynkt w pozyskiwaniu niedocenianych zawodników. - Na czym polegał mój sukces? Na dobrym trenowaniu! Dziś trenerzy rysują diamenty, romby czy wycinaki, bo to świetnie sprzedaje się w telewizji. Zapominają tylko o wyszukiwaniu i dobieraniu odpowiednich piłkarzy - uważał bolejąc nad stanem polskiej piłki. - Ja jeździłem po małych miasteczkach i tam wyszukiwałem talenty. W Nowogardzie udało mi się znaleźć Marka Leśniaka, króla strzelców naszej ligi. Pan Leszek w ostatnich latach miał bardzo krytyczny stosunek do polskiej piłki. Opłakiwał stan polskiej myśli szkoleniowej. - My - starzy trenerzy - nie potrafiliśmy wyszkolić następców. Dlatego teraz nasze zespoły muszą trenować nieudacznicy np. z Czech. Gdy pomyślę, że kiedyś pół Europy od nas uczyło się trenerki, to serce mnie boli - krzyczał. Jezierski ostatni raz na meczu w Szczecinie gościł 7 maja 2005 r. - Wielkiej piłki z moich czasów nie można porównać do dzisiejszego meczu. To nie są wielcy piłkarze, którzy mogliby kogoś zachwycić - tak podsumował wygrany mecz Pogoni z Wisłą Płock (2:1). Ostatnie lata spędził w Sokolnikach pod Łodzią. Jesienią i zimą rzadko opuszczał dom i przyznawał, że choruje na serce. - Przez całe życie serce miałem rozdarte między "Dumą Pomorza", a ŁKS-em Łódź. W Szczecinie miałem wielu wspaniałych przyjaciół, a do Łodzi zawsze ciągnęła rodzina. Boli mnie to, co stało się z Pogonią w ciągu ostatnich kilku lat. Wiem, że do ostatniego upadku przyczynił się Antoni Ptak. Ale za obecny stan zawsze odpowiada także miejscowe środowisko i władze. Chciałbym dożyć jeszcze momentu, w którym zobaczę silną Pogoń w ekstraklasie. Proszę pozdrowić kibiców i przekazać, że latem na pewno przyjadę na jubileusz 60-lecia klubu - powiedział we wrześniu minionego roku. foto: Pogoń On-Line/Cob; Leszek Jezierski źródło: gazeta.pl/Marcin Nieradka ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||