Brazylijski kurs w Szczecinie trwa

Wczoraj za ocean poleciał były trener Portowców Bohumil Panik. Choć właściciel klubu Antoni Ptak tego nie potwierdza, wiele wskazuje na to, że w Pogoni utrzymany zostanie brazylijski kurs.
Oficjalnie żaden z działaczy Pogoni nie chce rozmawiać na temat przyszłości zespołu. Wszyscy boją się wychylić przed Antoniego Ptaka. Wprawdzie właściciel Pogoni twierdzi, że oddał klub w zarządzanie swoim pracownikom, ale tak naprawdę żadna decyzja nie może zostać podjęta bez jego wiedzy i aprobaty.
Ptak - zdegustowany wynikami uzyskiwanymi wiosną przez Portowców - oznajmił, że stracił serce dla futbolu. Zapowiedział wprowadzenie drastycznych ograniczeń w budżecie.
- Nie blefował, był faktycznie załamany i miał dość futbolu. Ale powoli zaczyna dochodzić do siebie. Na razie sam jednak nie wie jeszcze, jak wyglądać będzie Pogoń w przyszłym sezonie - mówi anonimowo jeden z członków zarządu klubu.
Ptak ma wiele dylematów. Zastanawia się, czy zatrzymać 32-letniego Ediego, który oprócz Amarala był najdroższym piłkarzem Pogoni. Postawić na Latynosów, którzy dotrwali do końca sezonu, czy też sprowadzić kolejny ich zaciąg?
- Przyszłość Amarala jest już raczej przesądzona. Ptak woli stawiać na młodszych i nie widzi dla niego miejsca w zespole. Jedynym weteranem z grona Brazylijczyków może zostać Edi, ale i to nie jest wcale takie pewne - dodaje nasz rozmówca.
Ptak przestał być dostępny dla dziennikarzy. Nie odbiera telefonów, unika nawet wypowiedzi na oficjalnej stronie klubowej. Przestało istnieć coś takiego jak polityka informacyjna klubu. W Pogoni nikt nic nie wie. Zarząd, w ramach ograniczenia kosztów, zamknął wydawany przez klub tygodnik "Pogoni Szczecin".

Komentarze