www.pogononline.pl www.pogononline.pl
top_3
top_2
 
Gryf
Aktualności
sobota, 8 lipca 2006 r., godz: 14:41
Wymuszona zmiana warty. Czy Boris Pesković będzie musiał odejść?
Kiedy golkiper osiąga optymalną formę i zaczyna dobrze bronić, jest sprzedawany. Na jego miejsce sprowadzany jest ktoś inny.
Zaczęło się od Bogusława Wyparły. Był pierwszym bramkarzem w drugoligowej jeszcze Pogoni. Na dodatek kapitanem zespołu i jej niekwestionowanym liderem. Razem z drużyną świętował awans do ekstraklasy.
- Nie wyobrażam sobie budowy zespołu bez Wyparły. Od niego zaczynam ustalanie składu - mówił wtedy Bogusław Baniak, szkoleniowiec Portowców.
Jednak zarówno Baniak, jak i sam Wyparło kilka tygodni po awansie dowiedzieli się, że "Bodzio W.” musi się rozstać z klubem. Wtajemniczeni twierdzili, że to efekt niepokornego charakteru piłkarza, który lubił bez ogródek powiedzieć co mu się nie podoba. Kontrakt został rozwiązany, a na pierwszego bramkarza Pogoni awansował zupełnie niedoświadczony Krzysztof Pilarz (Wyparło trafił ostatecznie do drugoligowego wówczas ŁKS-u). Początki Pilarza były bardzo ciężkie.
Niemiłosiernie wygwizdywany przez kibiców spod zegara miał prawo czuć się źle w szczecińskim klubie. Jednak wytrzymał presję i z meczu na mecz spisywał się coraz lepiej. Na tyle dobrze, że brawa zaczynały zastępować gwizdy. Po pół roku, a szczególnie po zwycięskim meczu z Amiką Wronki (1:0), Pilarz był już ulubieńcem szczecińskiej publiki. Coraz częściej mówiło się nawet, że trener kadry Paweł Janas powinien dać mu szansę w reprezentacji.

Pilarz – propozycja nie do odrzucenia
Pod koniec roku 2004 okazało się jednak, że Pilarzowi dodano konkurenta. Był nim Boris Pesković, z którym menadżer Dawid Ptak już pół roku wcześniej podpisał umowę na grę w barwach portowców. Szybko też okazało się, że Pilarz nie będzie miał nawet okazji do walki o miejsce w składzie. Dostał propozycję nie do odrzucenia – wypożyczenie do GKS Bełchatów „Pestka” , który zastąpił Pilarza miał takie samo powitanie, jak jego poprzednik. Zebrał porcję gwizdów i stek wyzwisk od kibiców, którzy wypominali mu niechlubny udział w aferze barażowej Szczakowianki. Na dodatek wpuścił łatwy – wydawałoby się strzał – na meczu z Górnikiem Zabrze, przegranym w fatalnym stylu 0:2.
- Nie wiem, czy wygrałbym rywalizację z Peskoviciem, ale nie chciałbym być teraz w jego skórze. Kibice obwiniają go za drugą straconą bramkę w meczu z Górnikiembronił swojego kolegi po fachu Krzysztof Pilarz. – Moim zdaniem piłka niebyła wcale taka łatwa do obrony. Silny strzał z kilku metrów wymaga od bramkarza i dobrego ustawienia, i refleksu. Generalnie nie chcę jednak komentować występu Peskovicia.
Byłemu bramkarzowi portowców zrobiło się za to niezwykle miło, gdy dowiedział się o tym, że kibice zgromadzeni na stadionie Pogoni skandowali na meczu z Zabrzem jego nazwisko.
-  Cieszę się, że o mnie pamiętają i dziękuję im za słowa otuchy mówi Pilarz.

Pesković – „prezent” na urodziny
Pesković okazał się takim samym twardzielem jak Pilarz i wytrzymał ciążącą na nim presję. Jesienią przybył mu młody konkurent z rezerw – Bartosz Fabiniak, z którym Słowak nawet na krótko przegrał rywalizację o miejsce w składzie. Potem jednak je odzyskał. Rok 2005 zakończył mocnym akcentem. Obronił strzał Piotra Reissa z rzutu karnego i uchronił Pogoń od porażki w Poznaniu z Lechem. Wiosna tego roku już bezapelacyjnie należała do „ Pestki ”, choć i tym razem musiał odpierać ataki kolejnego konkurenta – Brazylijczyka Neneki.
-  W mojej opinii był to najlepszy bramkarz w polskiej lidze chwali Peskovicia szkoleniowiec Pogoni Mariusz Kuras.
W nagrodę, na trzydzieste urodziny Pesković dostał jednak mało sympatyczny prezent: informację, o transferze Radosława Majdana. A nie trzeba być Einsteinem, żeby się domyślić, że Majdan nie przychodzi do Pogoni po to, by siedzieć na ławce rezerwowych.

Historia kołem się toczy
Zatem tak samo jak kiedyś Wyparło, a potem Pilarz, dzisiaj Pesković musi ustąpić miejsca następnemu bramkarzowi. Nie dzieje się to jednak do końca w czystym duchu sportowej rywalizacji, ale za sprawą ręcznego sterowania z góry. Scenariusz wydaje się być czytelny: Pogoń poszukuje teraz gorączkowo nowego klubu dla słowackiego zawodnika.
-  Czekam na przyjazd pana Ptaka, który zdecyduje o moim losie. Jest koncepcja w klubie, że dwóch dobrych bramkarzy w jednym klubie, to o jednego za dużo - mówi sam Boris Pesković

Po co te ruchy?

Analiza historii najnowszej szczecińskiego klubu daje dużo do myślenia. Szczególnie, kiedy przyjrzymy się obsadzie bramki. Co interesujące, wszystkie zmiany golkiperów, dokonane przez Antoniego Ptaka wcale nie odbiły się negatywnie na grze Pogoni. Przeciwnie. Każdy następny bramkarz był co najmniej tak samo dobry, jak jego poprzednik. Co jednak popycha władze Pogoni do sprowadzania kolejnych bramkarzy? To już ich nieprzenikniona tajemnica.

     źródło:  Głos Szczeciński/Przemysław Sas      autor  js



Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?



Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników.
Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy.

  (p) 2000 - 2025   Gryf
© Pogoń On-Line
  Gryfdesign by: ruben 5px redakcja | współpraca | ochrona prywatności