|
![]() ![]()
czwartek, 13 lipca 2006 r., godz: 12:21
Jak już informowaliśmy, po długich rozmowach z właścicielem Pogoni - Antonim Ptakiem - kontrakt z klubem rozwiązał Tomasz Parzy. Zawodnik sam chciał odejść głównie z przyczyn osobistych. Teraz odpoczywa w domu i zastanawia się nad przyszłością.
![]() Sympatyczny pomocnik przyszedł do Pogoni w sezonie 2003/2004 i wywalczył z nią awans do ekstraklasy. W granatowo-bordowych barwach zadebiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej i strzelił też pierwszego gola w ekstraklasie. Łącznie w Pogoni rozegrał 67 spotkań i dwanaście razy wpisywał się na listę strzelców. Wiosnę spędził na wypożyczeniu w Arce Gdynia, dla której zdobył jedną bramkę. Przez długi czas Parzy borykał się z kontuzjami i nie zdołał pokazać pełni umiejętności w ubiegłym sezonie. Zawodnik źle czuł się w Gutowie, gdzie był z dala od żony i synka, który właśnie poszedł do przedszkola. Parzy szukał stabilizacji, której nie mógł odnaleźć przebywając na zgrupowaniu Pogoni w odległym mieście. Rozważał nawet możliwość zakończenia kariery. - To nie był szantaż, jak spekulowały media - mówi piłkarz. - Nigdy nikogo nie szantażowałem, jedynie faktycznie rozważałem taką ewentualność. Prowadziłem rozmowy z Antonim Ptakiem, a ich finałem jest rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron. Jestem bardzo wdzięczny właścicielowi klubu, że zgodził się na to. Zrozumiał moją sytuację, rozmawialiśmy szczerze w cztery oczy i bardzo dobrze mnie potraktował. Mój dalszy pobyt w Gutowie nie miał już sensu. Parzy ma obecnie swoją kartę na ręku, a takich piłkarzy szukają właśnie polskie kluby. Chcą oszczędzić na płaceniu odstępnego poprzedniej drużynie danego zawodnika. - Nie mam żadnych propozycji i nie wiem, gdzie będę grał w przyszłym sezonie - mówi Parzy. - Od dawna myślę nad wyjazdem za granicę. Może oprócz gry w piłkę pracowałbym tam. Wyjazd wchodzi w rachubę tylko w takim przypadku, kiedy będę mógł zabrać ze sobą rodzinę. Chęć pozyskania piłkarza po sezonie wyraziła Arka, ale wówczas przeszkodą były pieniądze, jakie trzeba było zapłacić Pogoni. Na dziś Parzy nie ma jednak również sygnałów z Gdyni. - Zdaję sobie sprawę, że w klubach przygotowania idą pełną parą i nie mam niewiele czasu na znalezienie sobie nowego pracodawcy. Obecnie jestem w domu i pozostaje w kontakcie z menadżerem. Nie wiem, jak potoczy się moja najbliższa przyszłość, ale poradzę sobie - mówi. - W tak funkcjonującej Pogoni, jak to ma miejsce obecnie, źle się czułem psychicznie. Gdyby drużyna na co dzień przebywała w Szczecinie, pewnie wszystko byłoby inaczej, a ja dalej grałbym dla tego klubu, któremu wiele zawdzięczam. Niewykluczone, że jeszcze kiedyś do niego wrócę. Rozstaliśmy się w sympatyczniej atmosferze. Chcę podziękować też kibicom za to, jak zachowywali się względem mnie. Nigdy tego nie zapomnę. Trener Pogoni - Mariusz Kuras - widział miejsce dla Parzego w zespole. O tym jednak, że z niewolnika nie ma pracownika, przekonywać nikogo nie trzeba. foto: Pogoń On-Line/JuN; Tomasz Parzy źródło: Głos Szczeciński/Michał Sarosiek ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||