Na szczęście wrócił Edi

Brazylijska Pogoń znowu ma kłopoty ze strzelaniem bramek.
 
W pięciu rozegranych dotychczas sparingach zdobyła zaledwie 4 gole. Niska skuteczność nie martwi jednak trenera Mariusza Kurasa. - Wielu bramek nie zdobywamy, ale dla mnie ważniejsze jest to, że tracimy ich równie mało. Na poprawę skuteczności przyjdzie czas - przekonuje szkoleniowiec.
Sprowadzenie zimą do Pogoni Latynosów miało - według właściciela klubu Antoniego Ptaka - zaowocować ofensywnym, atrakcyjnym futbolem. Wiosna ostro zweryfikowała te plany. Portowcy zdobyli w niej zaledwie 10 bramek. Sparingi rozgrywan dotychczas podczas obozu w Gutowie Małym pokazują, że strzelanie goli to wciąż pięta achillesowa szczecinian.
- Życzyłbym sobie, byśmy w lidze zdobywali w każdym meczu po jednym goli, zachowując przy okazji czyste konto - irytuje się Kuras. - W ciągu trzech tygodni nie da się wszystkiego poprawić. Owszem, mogłem zażyczyć sobie, byśmy rozgrywali sparingi z czwartoligowcami. Wtedy wygrywalibyśmy wysoko, ale nie oto przecież w okresie przygotowawczym chodzi.
Kuras zmienił system. Z 4-5-1 na bardziej ofensywny: 4-4-2. - Już w ostatnim spotkaniu z Lechem wyraźnie było widać, że gramy dużo bardziej otwarcie. Stworzyliśmy sporo okazji, zabrakło tylko skuteczności. W tej kwestii jestem jednak optymistą. Ważne, że do zespołu wrócił Edi.
Edi najpierw rozwiązał kontrakt z klubem,nie chcąc zgodzić się na obcięcie zarobków o połowę. Po kilku tygodniach, najskuteczniejszy w ubiegłym sezonie Portowiec (10 bramek), przyjął nową propozycję Antoniego Ptaka.

Komentarze