|
![]() ![]()
środa, 2 sierpnia 2006 r., godz: 05:49
- Jako kibic tego zespołu chcę normalnego zespołu, chcę być dumny z Pogoni, pragnę być niesiony euforią po zwycięstwach czy przeżywać porażki. Chcę być emocjonalnie z tym związany. Ale to mnie i innym kibicom zostało zabrane. Jestem upokorzony wynikiem z Łodzi - mówi jeden z głównych sponsorów szczecińskiej Pogoni, Tadeusz Dudojć.
Nie jest Pan zły na klub za to, że nie wyciągnął wniosków z rundy wiosennej, tylko brnie w "brazylijskim" kierunku? - Klub to słowo, które ludziom kojarzy się z grupą zarządzającą organizacją sportową. Jak patrzę na obecne realia, to widzę, że nasz klub ma to nieszczęście, że jest zarządzany autokratycznie przez Antoniego Ptaka. Mam świadomość złej sytuacji i ciągle liczę, że właściciel Pogoni zrozumie, że to, co się teraz dzieje, jest upokarzające. Tak to właśnie odbieram - jako upokarzanie szczecińskiej społeczności związanej z Pogonią. Upokarzać można siebie wzajemnie, pracowników w swojej firmie, ale to zawsze kończy się wybuchem, rewolucją. My, Polacy, dobrze przecież to znamy z naszej historii. I jest we mnie wiele złości, jest wewnętrzny bunt przeciwko temu, co się obecnie dzieje w Pogoni. Jako kibic tego zespołu chcę normalnego zespołu, chcę być dumny z Pogoni, pragnę być niesiony euforią po zwycięstwach czy przeżywać porażki. Chcę być emocjonalnie z tym związany. Ale to mnie i innym kibicom zostało zabrane. Jestem upokorzony wynikiem z Łodzi. Rozmawiam o tym z prezesem Ćwikłą. Dobrze jednak wiem, że to osoba ubezwłasnowolniona, że sam nie podejmuje decyzji. Widzę jednak, że otoczenie pana Antoniego Ptaka zaczyna rozumieć, że coś nie gra. Póki co trzeba będzie prosić i rozmawiać z panem Antonim Ptakiem, aby wyjść z obecnej sytuacji, która może się skończyć katastrofą. W mojej ocenie sytuacji drużyna Pogoni powinna wrócić do Szczecina. To pierwszy krok, by poprawić atmosferę. - I to natychmiast, jutro czy pojutrze. Do Zabrza zespół powinien wyjechać z naszego miasta! W tej sprawie decyzję musi podjąć sam prezes Ćwikła, i to nawet wbrew woli Antoniego Ptaka. Jak on się wykaże takim gestem, to nawet gdy zostanie zwolniony, my mu w Szczecinie pomożemy. Oceniam go jako dobrego przedsiębiorcę, jest sprawny i ma kontakty. Ale w Pogoni wykonuje założenia pana Antoniego Ptaka. A jeśli Pogoń nie wróci do Szczecina, to rewolucja będzie szła do przodu. Trener Mariusz Kuras też może się sprzeciwić i coś pozmieniać w składzie. Za piłkarskiego eksperta nie chcę uchodzić, ale wystawienie Bataty na prawej stronie obrony było błędem. Może to jednak nie była samodzielna decyzja szkoleniowca? Mówi Pan o upokorzeniu. Czy za tym nie pójdzie rezygnacja ze sponsorowania klubu? - Patrzę na potrzeby zespołu, piłkarzy. Zabranie reklamy zza bramki nic mnie nie będzie kosztować i w każdej chwili to mogę zrobić. Ale co to da? Tylko tyle, że piłkarze jeszcze bardziej poczują się samotni. Trzeba dać im szansę. Muszą czuć od nas, od kibiców, że ktoś z nimi jest.Problem jest głębszy i ja go dobrze znam. Byłem członkiem zarządu Polskiego Związku Zapaśniczego i z bliska uczestniczyłem w szkoleniach i obozach. Wiem dobrze, że można spędzić na odludziu trzy-cztery tygodnie, ale to maksymalny okres. A w dyscyplinach zespołowych jeszcze mniej. Obóz - a za taki uważam pobyt drużyny w Gutowie - nie może trwać cały rok. Już wiemy, że część piłkarzy mieszka w Łodzi, część musi żyć w Gutowie. To jaka ma być atmosfera w zespole? Jestem pewny, że dochodzi do antagonizmów. Kibice coraz częściej mówią o bojkocie spotkań Pogoni. - Nastąpił moment przełomowy w sytuacji Pogoni. Takiego klubu i zespołu mało kto chce. Ja wiem, że zbliżają się wybory, że urzędnikom brakuje czasu. Ale miasto - choć podkreśla, że w obecnej sytuacji ponosi najmniej winy - musi się określić, jakiej chce Pogoni. Musi włączyć się w rozwiązanie tej sytuacji. Pan Antoni Ptak byłby trzecim inwestorem, który by nie wypalił. To też temat do zastanowienia. Brak próby naprawy źle się skończy. Antoni Ptak siedzi w Brazylii i nie widać, by coś sobie robił ze złego klimatu. - Kompromitacja dotrze w końcu do Brazylii. Ktoś zacznie się interesować, co się dzieje z Brazylijczykami w Polsce, w Pogoni. A tu ośmieszają ich wyniki i coraz częstsze złośliwości, że przyjechali z plaży czy są z łapanki. Dumą narodową Brazylii jest futbol, a obserwuję, że upokarzamy ich ego narodowe. Niestety, polityka pana Antoniego Ptaka jest upokarzająca dla wszystkich stron: piłkarzy, działaczy, sponsorów, kibiców, władz miasta. Do czego to zaprowadzi? Jest alternatywa dla Antoniego Ptaka? - Za wcześnie na odpowiedź. Wciąż przekazuje środki finansowe dla klubu, zespół jest w I lidze. Tyle że obecna działalność prowadzi do smutnego końca. Podkreślam, że jest to tydzień przesilenia. Zespół musi wrócić do Szczecina. To po pierwsze i najważniejsze na teraz - poprawi to morale zawodników. Bez tej psychicznej odbudowy nie ma szans na lepszą ich grę i nadal będziemy kompromitowani wynikami. Pan Antoni Ptak lub prezes musi podjąć natychmiast decyzję o powrocie. Przed trzema laty władze miasta sprowadziły pana Antoniego Ptaka do Szczecina i ponoszą odpowiedzialność za to, co się dzieje. Też muszą rozmawiać i naciskać. Przecież to leży w interesie 15 tys. ludzi, którzy przychodzą na atrakcyjne mecze. Kibiców w Szczecinie jest oczywiście więcej, ale te 15 tys. dobrze pokazuje, że ktoś losem Pogoni się interesuje. Czy powrót faktycznie tchnąłby nowego ducha w drużynę? - Powrót to warunek wstępny, absolutna konieczność. Jedno jest pewne: zespół wraca i poprawia się atmosfera, zarząd klubu może normalnie funkcjonować. Niech Pan, niech każdy z kibiców postawi się na miejscu Brazylijczyków. Nawet moja małżonka uważa, że muszą się czuć jak słowiki w złotej klatce. Ciekawe, jak byśmy się czuli, gdyby nas ktoś zamknął i wypuszczał raz w miesiącu na parę godzin? Są piłkarzami, chcą grać i zarabiać, a są traktowani w upokarzający sposób. I co ważne i oczywiste - w Szczecinie będzie również taniej zakwaterować zawodników w mieszkaniach niż utrzymywać ich w Gutowie. Jestem zdania, że gdy piłkarze zamieszkają między ludźmi, szybko wrócą do równowagi psychicznej. To podstawa, by trener Kuras wydobył z nich coś lepszego niż to, co pokazali w Łodzi. Kolejne porażki, zamknięcie w Gutowie, odcięcie od ludzi - tylko pogłębią ich upokorzenie i frustrację. Czemu Latynosi się nie sprzeciwią? - Bo się boją. W większości nie znają polskiego i gdyby zaprotestowali, mogliby nagle znaleźć się bez pieniędzy i bez mieszkań. Julcimar czy Batata znają nasz język, ale też boją się zareagować. Ja ich rozumiem i żal mi ich. Są skoszarowani, biją w nich hormony, a otrzymywane odżywki niczego nie załatwią. Jakie to życie? Czują, że z taką grą, jaką zaprezentowali w Łodzi, to jedynie trzeba wsiąść w samolot i wrócić do Brazylii. Ale przecież im zależy. Przyszli do Pogoni, by tu wybić się do lepszego europejskiego klubu. Zamiast normalności pewnie mają wewnętrzną pustkę od tej filozofii upokarzania. Co będzie, jeśli piłkarze nadal pozostaną w Gutowie? - Wtedy żadne zmiany zarządów nic nie pomogą. Nawet ludzie po wielkich uczelniach nie będą w stanie niczego zmienić. Piłkarze, dalej sfrustrowani i zmęczeni, będą grali bez entuzjazmu i przegrywali mecz za meczem w stylu, jaki zaprezentowali na inaugurację w Łodzi. źródło: gazeta.pl/Jakub Lisowski ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||