|
![]() ![]()
poniedziałek, 7 sierpnia 2006 r., godz: 16:25
48 lat Pogoń czekała na ten dzień. W dziejach klubu ani razu nie udało się szczecinianom wygrać w Zabrzu. Aż do soboty. Zwyciężając 3:0 Portowcy odczarowali stadion Górnika.
![]() Dotychczasowa statystyka była nieubłagana. 30 zwycięstw Górnika, 6 remisów i ani jednej wygranej Pogoni. Stosunek bramek miażdżący, dla gospodarzy: 91 -19. Do tego najbardziej wstydliwy wynik w historii morskiego klubu: porażka 0:9 w 2003 roku. Od soboty Pogoń ma jednak swoją wiktorię. - To najważniejsza rzecz! Wygraliśmy w Zabrzu - mówił na gorąco Mariusz Kuras, szkoleniowiec Pogoni. - Właśnie napisaliśmy ważny fragment historii klubu. Po 48 latach wygraliśmy w Zabrzu. Wieziemy do Szczecina 3 punkty. Nie było tu w Zabrzu jakiejś wielkiej piłki, ale była konsekwencja. Udało nam się wyprowadzić skuteczne kontrataki. Bardzo dobrze je wykończyliśmy. Brawa dla chłopców, podjęli walkę, pokazali lwi pazur. W Zabrzu zawsze grało się bardzo ciężko. I dlatego radość w szatni była ogromna. Nie chcemy laurek za grę. Ale te trzy punkty dały nam oddech przed meczem z Arką. Vis a vis Kurasa, szkoleniowiec Górnika Marek Motyka niewiele miał do powiedzenia na usprawiedliwienie gry swoich podopiecznych. - Może to ten minorowy nastrój na stadionie Górnika. Brak kibiców odbił się to na naszej grze. Kompletnie zawiedliśmy. Do przerwy popełniliśmy dwa kardynalne błędy, przeciwnik oddal dwa strzały i już było 0:2 „w plecy"- stwierdził trener gospodarzy. - W przerwie dokonałem zmian i zagrałem va banque. Niestety, skończyło się to trzecią bramką dla Pogoni. Niechlubny dla nas wynik przechodzi do historii. Śląscy dziennikarze mieli pretensje do zabrzan, że zlekceważyli niedocenianą Pogoń. - Gdyby porównać jakość Wisły, z która graliśmy w pierwszej kolejce i Pogoni, to takie podejście byłoby uzasadnione. Ja jednak uczulałem, że Pogoń to zespół nieobliczalny. Kiedyś pokonali przecież na wyjeździe Koronę Kielce. Zaskoczyli nas przede wszystkim skutecznością. Oddali dwa strzały i prowadzili 2:0. Popełniliśmy kuriozalne błędy w obronie i przez bramkarza - tłumaczył się Motyka. Mariusz Kuras przyznał z kolei, że świadomość wygranej z Górnikiem to wspaniałe uczucie. Wspomniał przy okazji kilka swoich wcześniejszych wizyt na stadionie przy ul. Roosevelta. - Na pewno czuję się świetnie, ale chodziło przede wszystkim o trzy punkty, a nie o samopoczucie. Pamiętam taki mecz w Zabrzu, zakończony remisem 2:2. Prowadziliśmy długo, ale skończyło się podziałem punktów. Z kolei już w roli trenera, zaraz po moim powrocie do Pogoni, prowadziliśmy długo 1:0, by przegrać w końcówce 1:2. Kiedy wpadła bramka na 1:0 cieszyłem się, ale byłem ostrożny. Wiedziałem, co się może zdarzyć potem. Potem jednak była druga bramka. Nadal byłem ostrożny. I dopiero trzeci gol mnie rozluźnił. Kiedy pan już wiedział, że są trzy punkty? - pytamy. - Przy 2:0 wierzyłem, że jesteśmy blisko. W piłce przecież 2-3 minuty mogą zmienić wszystko. Nie byłem hurraoptymistą. Trzeci gol jednak mnie przekonał - dodał Kuras. foto: Łukasz Mojecki; Mariusz Kuras źródło: Głos Szczeciński/Przemysław Sas ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||