|
![]() ![]()
poniedziałek, 30 października 2006 r., godz: 13:31
Mariusz Kuras przyznał po meczu, że gra ofensywna przy obecnym stanie kadrowym nie ma sensu.
Wychodzi na to, że rację miał poprzedni szkoleniowiec Portowców Bohumil Panik, który swego czasu, upierał się nad tym, że nawet u siebie trzeba się bronić. Panik był za to mocno krytykowany. I choć przegrywał bardzo rzadko, to został zwolniony ze względu na styl gry drużyny. Dzisiaj Mariusz Kuras przyznaje gorzko, że chyba w następnym meczu, który przyjdzie grać przed własną publicznością, z Groclinem, trzeba będzie się bronić. - Ten sam problem, który mieliśmy z Zagłębiem, pojawi się w meczu z Groclinem. Wszyscy będą chcieli, byśmy atakowali i wygrali, ale chyba trzeba będzie zagrać ostrożniej i przede wszystkim konsekwentnie - zapowiada szkoleniowiec Pogoni. - Musimy wrócić na tory, które były wcześniej. Nie można się odkrywać. Szkoleniowiec Pogoni nie ma wyjścia. Piłkarzy ma słabych, a z pustego i Salomon nie naleje. Chcąc nie chcąc będzie musiał zmienić filozofię gry. Tym bardziej, że Pogoń u siebie zdobyła tylko 5 punktów (w tym tylko jedno zwycięstwo), podczas gdy na wyjeździe o 3 więcej (dwie wygrane). - Powód takiego stanu rzeczy jest jeden. Drużyny, które tu przyjeżdżają, trzymają się tej samej taktyki. Chcą nas wpuścić w „granie", w atak pozycyjny. Same się cofają i czekają na sposobność do kontrataku. Tak zrobiły i Zagłębie i Lech - tłumaczy Kuras słabe wyniki na Twardowskiego. - Brakuje nam elementu zaskoczenia, jakie miało Zagłębie. Choćby w 3 min., kiedy Iwański wrzucił piłkę za obrońców, gdy ci się dopiero organizowali. Na szczęście jeszcze w tym przypadku uchroniła nas poprzeczka. My tego nie robiliśmy. Zanim wybiliśmy stały fragment gry, Lubin zdążył się wycofać, ustawić zasieki i czekać. W tej sytuacji było już ciężko cokolwiek wymyślić. Dośrodkowania też nie miały sensu, bo i Arboleda, i Stasiak świetnie grają głową. Mądre zespoły, które nie idą z nami na wymianę, korzystają z tego, że atak pozycyjny nie jest mocną stroną Pogoni. Słowa Kurasa potwierdza zresztą nie kto inny, ale szkoleniowiec Zagłębia Czesław Michniewicz. - Jeżeli byśmy pierwsi stracili bramkę, to wówczas ten problem o którym mówi trener Kuras byłby naszym problemem. Dlatego umyślnie dążyliśmy do jak najszybszego strzelenia gola. Wiedzieliśmy, że w przeciwnym przypadku czas działałby na korzyść Pogoni - stwierdza. - Ale z drugiej strony publika i świadomość własnego boiska wymusza na Pogoni konieczność ataku większą liczbą graczy. To powoduje, że powstają luki z tyłu i okazje do kontrataku. My teraz będziemy grali w ataku pozycyjnym u siebie i także nie będzie nam łatwo. Na razie szczecińscy kibice mogą być spokojniejsi, bo Pogoń gra na... wyjeździe. Wygląda na to, że na stadionie Cracovii będzie łatwiej o trzy punkty, niż u siebie z Groclinem za dwa tygodnie. źródło: Głos Szczeciński/Przemysław Sas ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||