www.pogononline.pl www.pogononline.pl
top_3
top_2
 
Gryf
Aktualności
poniedziałek, 20 listopada 2006 r., godz: 12:51
Zakończyła się runda jesienna piłkarskiej Orange Ekstraklasy. Dla Pogoni to najgorsze pół roku od wiosny 2003.
Wtedy, za prezesury Lesa Gondora szczecińska jedenastka z hukiem spadła do II ligi, odnosząc kompromitujące porażki, w tym bolesne i pamiętne 0:9 z Górnikiem w Zabrzu. Dzisiaj nie jest aż tak smutno, ale jest źle, by nie powiedzieć bardzo źle. Klub znajduje się tuż nad strefą spadkową, tylko lepszym bilansem bezpośredniego meczu wyprzedzając sklasyfikowany niżej Górnik Łęczna.
Zespół Pogoni jest rozbity. W ostatnich meczach trener Mariusz Kuras nie miał już takiego posłuchu wśród swoich podopiecznych, bo klub już po raz n-ty strzelił sobie samobója i ujawnił zbyt wcześnie plany transferowe. A wynika z nich, że znaczna część piłkarzy będzie musiała pożegnać się z Pogonią. Oczywiście nie będzie to proste. Nowe przepisy związkowe utrudniają rozwiązywanie kontraktów i klub będzie musiał wypłacić niechcianym piłkarzom słone odprawy. Ale już nie po raz pierwszy w Pogoni rachunek ekonomiczny ma niewiele wspólnego z decyzjami kadrowymi.
Po raz kolejny okazało się, że rację miał znawca rynku brazylijskiego, menadżer Mariusz Piekarski. Mniej więcej rok temu, komentując poczynania Antoniego Ptaka stwierdził, że obecność więcej niż pięciu Brazylijczyków w europejskim klubie skończyć się może tylko katastrofą. Tak jest w Pogoni.
Każdy z Brazylijczyków indywidualnie mógłby być wartościowym piłkarzem, ale w grupie traci posiadane walory. Przykładem Tavares Mineiro, który praktycznie cofnął się w rozwoju i z dobrego piłkarza stał się słabym, który nie miałby miejsca w żadnym innym polskim zespole pierwszej ligi.
Tajemnicą Poliszynela jest, że Brazylijczykom grającym w Pogoni brakował profesjonalizmu. I nie chodzi tu bynajmniej o takie sprawy, jak nieodpowiednie żywienie, ale o podejście do treningów i piłkarskich obowiązków. Latynosi nie uczą się języka polskiego, a co za tym idzie nie rozumieją słów trenera. Ponieważ nie wiedzą co do nich mówi, nie rozumieją nakreślonej taktyki. W konsekwencji nie realizują założeń podczas meczu. A skoro nie wiedzą jak grać to przegrywają. Po meczu nie interesuje ich opinia kibiców, prasy, czy fachowców. Krytyka nie wyzwala w nich sportowej złości. Ale jak ma wyzwolić, skoro jej nie rozumieją!
Nie przypadkiem każdy Brazylijczyk pytany po spotkaniu o przyczyny słabej gry odpowiada, że „interesuje go następny mecz” (czytaj: zagrać, zarobić, zapomnieć). W Pogoni piłkarze nie są rozliczani za to, jacy są. Pedro Anderson nie wraca do obrony, nie angażuje się do gry, ale i tak wychodzi w pierwszym składzie. Tavares popełnia seryjne błędy i też ma pewno miejsce. Ze Roberto miał rok na pojęcie podstaw obrony strefowej - dzisiaj jest tak samo niedouczony jak w lutym, kiedy podpisywał kontrakt.
Pytanie kiedy skończy się to brazylijskie szaleństwo, pozostaje wciąż aktualne. A będzie jeszcze bardziej w czerwcu 2007 roku, kiedy Pogoń spadnie do drugiej ligi. Bo nie wierzą w skuteczną wymianę Brazylijczyków na Brazylijczyków. A to z tego prostego powodu, że nie da się jednocześnie uczyć grać w europejską piłkę i wygrywać z nauczycielami.

     źródło:  Głos Szczeciński/Przemysław Sas      autor  js



Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?



Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników.
Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy.

  (p) 2000 - 2025   Gryf
© Pogoń On-Line
  Gryfdesign by: ruben 5px redakcja | współpraca | ochrona prywatności