|
![]() ![]()
poniedziałek, 20 listopada 2006 r., godz: 22:05
Od porażki do porażki - czyli podsumowujemy rundę jesienną sezonu 2006/2007 w wykonaniu Portowców.
Mistrzem jesieni GKS Bełchatów, a w czołówce Zagłębie Lubin i Korona Kielce. Wielkie firmy - Wisła, Legia, Lech - poniżej możliwości. Pogoń jeszcze słabiej (12. w tabeli), ale nie można mówić o niespodziance in minus. Mariusz Kuras osiągnął z zespołem tyle, ile mógł, mając taki zasób ludzki i przy tak prowadzonym klubie. By było lepiej, potrzeba tego, co w klubie Antoniego Ptaka jest niemożliwe - cierpliwości. Rewolucja przyniosła pośmiewisko Seria błędów Ptaka i działaczy Pogoni rozpoczęła się kwadrans po zakończeniu ostatniego meczu jesieni 2005 r. w Płocku. Szef klubu zakomunikował zawodnikom, że mają wolną rękę w poszukiwaniu nowych pracodawców. Zimą do składu dokooptował Brazylijczyków, także na stanowisku trenera. - Proszę być cierpliwym. Wyniki przyjdą - apelował Ptak. Przydługie zgrupowanie w ciepłej Brazylii, dokooptowanie do składu przeciętniaków, szok zawodników na widok polskiego śniegu i zimna - to wszystko zaprocentowało słabą grą w sparingach. I jeszcze przed początkiem wiosny (!) Ptak zwolnił trenera Serrao. Nic to nie dało. Zespół grał słabo, większość meczów przegrywał, w dodatku za Czecha Panika prezentował antyfutbol. Kibice pierwszy raz odwrócili się od klubu i zespołu. Sytuację na chwilę uratował Mariusz Kuras, bo zatrudnienie legendy uspokoiło atmosferę. Stracone złudzenia Kuras miał pomysł na solidną Pogoń w tym sezonie: do składu z końcówki poprzedniego sezonu zamierzał dołączyć czterech Polaków i czterech Latynosów (na życzenia Ptaka). Nie chciał robić rewolucji. Skończyło się na sprowadzeniu kolejnych przeciętniaków z Brazylii. W dodatku zespół przez dwa miesiące przygotowań był uwięziony w Gutowie. Najzagorzalsi kibice, sponsorzy, media protestowali. W końcu drużyna wróciła do Szczecina, ale dobrej atmosfery do końca ligi nie potrafiono odbudować. To jedna z przyczyn końcowego wyniku Pogoni w lidze. Druga - ważniejsza - to oczywiście skład zespołu. Jeszcze latem można było mieć nadzieję, że sześciu-siedmiu Brazylijczyków ma spore umiejętności. Rozczarowanie przychodziło etapami, a ci, którzy już wcześniej machnęli ręką - chyba mieli rację. Kuras - w przeciwieństwie do Panika - to trener, który daje swobodę zawodnikom. Zespół gra ofensywnie, więc to powinno być na rękę Latynosom. Nie było tego widać na boisku, bo cała liga bierze szczecińskich Latynosów za przeciętniaków. Może to błąd szkoleniowca, że nie potrafi ich nauczyć lub wycisnąć maksimum możliwości. Wydaje się jednak, że te możliwości są na tyle małe, że wystarczyły na 14 punktów w rundzie jesiennej. Gdzie tłumacz? Być może Pogoń jest ofiarą braku reform w UEFA. Od dawna jest propozycja, by szkoleniowcy mieli w czasie meczu do dyspozycji czas na żądanie. Dla szczecińskiego zespołu byłoby to zbawienne. Kuras mógłby wtedy z całym zespołem skorygować grę i ustawienie. Teraz ogranicza się do wymiany zdań z Julcimarem i Edim. Ale skoro klub nie dostrzega braku dobrej komunikacji w zespole, skoro nie chce zatrudnić dla zawodników nauczyciela polskiego, to i na boisku jest masa nieporozumień. Na sugestie trenera Latynosi najczęściej się uśmiechają i podnoszą kciuk do góry. Później grają swoje. Większość Brazylijczyków po pół roku pobytu w Polsce nie potrafi nawet zamówić taksówki, więc jak mają zrozumieć odprawę taktyczną czy indywidualną rozmowę z trenerem? Klub na telefon Nie można zbudować silnego zespołu, gdy jego właściciel od pół roku przebywa poza granicami Polski. Ze sprawami klubu jest na bieżąco, bo codziennie wysyłane są mu sprawozdania. Ale telefony, faksy, SMS-y nie wystarczą, by pokierować Pogonią. Prezes zarządu Krzysztof Waszak obrusza się na określenie "figurant", ale nie on podejmuje strategiczne decyzje. O wizerunek klubu też specjalnie nie dba, bo Pogoń jesienią zaliczyła kilka wpadek (np. afera z koszulkami, brak nowych umów ze sponsorami). Całą odpowiedzialność ponosi jednak Ptak, który w ciepłej Brazylii nic sobie z tego nie robi. Dopóki nie wróci do Szczecina, nie dobierze miejscowych fachowców, dopóty nie wróci dobry klimat. Już trzy tygodnie temu mógł uspokoić nastrój przygnębienia kibiców. Media poinformowały o jego zimowych planach: wymianie zawodników i trenera. Mógł stanąć po stronie Kurasa, zadeklarować wolę dalszej współpracy, podnieść morale w zespole. Nie robiąc tego, dał wyraźny sygnał, że los szczecińskiego szkoleniowca jest praktycznie przesądzony, a w stosownej chwili (pewnie tuż przed Wigilią, bo i takie przypadki w klubie już były) zostanie wydany lakoniczny komunikat. Strach przed wiosną Byłbym spokojniejszy o pozostanie Pogoni w I lidze, gdyby Ptak zatrzymał Kurasa, a obecny skład uzupełnił o kilku polskich zawodników. Czarne prognozy mówią jednak o wymianie większości piłkarzy i trenera. Jak to się może skończyć? Najprawdopodobniej tak jak wiosną. I choć Ptak obiecywał, że drugi raz nie popełni tego samego błędu - widać chce go powtórzyć. Apeluję więc do szefa Pogoni Antoniego Ptaka o cierpliwość. Chcę, by pozwolił dokończyć pracę Kurasowi, by pomógł mu w zbudowaniu dobrego zespołu, by wrócił do Szczecina i zaczął odbudowywać dobry klimat (bez obrażania się na krytykę, bez szantaży i pomówień) wokół klubu. Widmo spadku do II ligi jest wyraźne, ale możliwości w Szczecinie i samego Ptaka są większe niż w Wodzisławiu, Łęcznej czy Płocku. Jeśli Portowcy spadną w tym sezonie, to długie lata możemy znów czekać na ekstraklasę. źródło: gazeta.pl/Jakub Lisowski ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||