Na dwóch półkulach

Dziś po raz pierwszy w nowym roku spotkają się piłkarze i trenerzy szczecińskiej Pogoni. Odbędą się dwa treningi – polskich zawodników na obiektach przy ul. Twardowskiego oraz Brazylijczyków w Sao Paulo.
W Szczecinie zajęcia z piłkarzami na co dzień grającymi w czwartej lidze, wzmocnionymi polskimi rodzynkami z kadry pierwszego zespołu poprowadzą Sławomir Rafałowicz i Zbigniew Długosz. W Brazylii tamtejszych Portowców trenować będzie już nowy szkoleniowiec – Libor Pala. Dziś na obiektach przy ul. Twardowskiego pojawią się wszyscy pozostali w kadrze Polacy.
- Dopiero po treningu będę wiedzieć jaki jest plan dalszych przygotowań – mówi Piotr Celeban. – Na razie znam tylko godzinę rozpoczęcia środowych zajęć. W okresie świątecznym nie rozmawiałem z kolegami z drużyny, odpoczywałem od piłki.
Na zajęciach stawią się także Marek Kowal i Łukasz Trałka, o którego odejściu z klubu mówi się od dawna.
- Nadal jest piłkarzem Pogoni, nie wpłynęły poważne oferty z innych zespołów w sprawie tego zawodnika – mówi Marek Łopiński, dyrektor klubu.
Zabraknie za to po raz pierwszy Borisa Peskovicia, któremu skończyła się umowa z Pogonią.
- Teraz jestem w domu na Słowacji i sam trenuje żeby zachować formę – mówi bramkarz. – Menadżer jest w kontakcie z klubami z Zachodu i w grę wchodzi transfer do Niemiec i Grecji. Coś więcej powiem dopiero wówczas, jak będę pewien, gdzie grać będę wiosną.
Styczeń to czas najbardziej wytężonej pracy dla piłkarskich menedżerów. Sprawy Peskovicia pilotuje Piotr Tyszkiewicz, który sam ma wyjątkowy bogaty bagaż doświadczeń w pracy w zagranicznych klubach. Jako piłkarz występował m.in. w szwajcarskim Baden oraz niemieckich: Eintrachcie Brunszwik i VfL Wolsburg, gdzie dwanaście razy wybiegł na boiska 1. Bundesligi.
- Dziś Boris jest bliżej Grecji niż Niemiec – mówi Tyszkiewicz. – Załatwianie transferu zagranicznego wymaga jednak trochę czasu, procedury są zdecydowanie bardziej skomplikowane niż w przypadku transakcji krajowej się w ciągu najbliższych dwóch tygodni.
Ze słowackiego bramkarza ostatecznie, już po raz drugi, zrezygnował lider Orange Ekstraklasy – GKS Bełchatów.
Portowcy w Szczecinie przygotowywać się będą do 9 stycznia. W międzyczasie, w najbliższą sobotę, wezmą udział w halowym turnieju w niemieckim Schwedt. Potem dołączą do brazylijskich kolegów w Sao Paulo.
Dziś w Brazylii wyląduje natomiast Libor Pala, który wczoraj załatwiał ostatnie formalności w Polsce i wsiadł do samolotu. Trener tryskał humorem i jak mówił, ma wiele zapału do pracy z polsko-brazylijskim teamem.
- Rozmawiałem z właścicielem klubu Antonim Ptakiem i zgodziliśmy się, że jeśli uznam, że brakuje nam piłkarza odpowiedniej klasy na daną pozycję, to postaramy się sprawdzić kogoś innego – mówi Pala. – W notesach mamy pięć nazwisk rodzimych graczy z polskiej ligi, ale na razie nie rozpoczynamy rozmów. Najpierw chcę popracować z tą kadrą, jaką mam. Z „nowych twarzy” do Brazylii pojedzie póki co Marek Kowal, który oczywiście z Pogonią związany jest od dawna. Z piłkarzy, którzy byli testowani w rozgrywkach o Puchar Ekstraklasy, żaden nie został naszym zawodnikiem i w związku z tym nie wyrusza na obóz. Myślę, że klubu szuka sobie także Trałka....
Nadal nie wiadomo, kto będzie numerem dwa w bramce Pogoni. Do roli zmiennika Radosława Majdana przymierzani są młodzi: Tomasz Judkowiak i Paweł Waśków, a w Brazylii trenuje już ponoć bardzo utalentowany dwudziestolatek.
Tymczasem poza Szczecinem wypoczywa Mariusz Kuras, który jeszcze niedawno miał nadzieję na prowadzenie Pogoni również w rundzie rewanżowej.
- Wiadomo, że trudno w tym okresie znaleźć swoje miejsce w którymś z klubów – mówi Kuras. – Nie otrzymałem dotąd j oferty, także nie mam nawet nad czym się zastanawiać.

Komentarze