Szczecińscy "Canarinhos": sprzedawca krawatów i dwóch analfabetów

Kim są Brazylijczycy, których rekrutował do Pogoni Antoni Ptak? Murarz, sprzedawca krawatów. Dwaj to analfabeci...
Miejsce, w którym Antoni Ptak rekrutował Brazylijczyków do Pogoni, jest w Szczecinie obiektem żartów. Okazuje się jednak, że faktycznie nie było to boisko...
- Z zawodu jestem murarzem. Faktycznie, czasami z chłopakami grywałem po pracy w piłkę, jak każdy Brazylijczyk. Ale liga w Polsce to już co innego - mówi Tinga.
Brazylijczyka sprowadził do Szczecina trener Libor Pala. Czech najpierw twierdził, że Tinga to "dobry lewonożny piłkarz". Potem się jednak okazało, że lewa noga służy mu co najwyżej do podpierania.
Legenda lewonożnego następcy Ronaldinho żyje jednak swoim życiem, bo Baniak wciąż otrzymuje wskazówki z "góry", by Tinga jednak grał na lewej flance.
Póki co trener Pogoni musi tam wystawiać Felipe. Tego z kolei Pala nazwał po przyjeździe "szczecińskim Roberto Carlosem". Roberto C. alias Felipe dopiero jednak w Polsce dowiedział się, na czym polega gra na pełnowymiarowym boisku. Po przebiegnięciu dwóch długości placu gry w jednym ze sparingów Felipe padł wyczerpany przy ławce rezerwowych. Chłopcy z czwartoligowej Floty Świnoujście, którzy sparowali wówczas z Pogonią - nie licząc samych portowców - patrzyli na to zszokowani...
Kolejny piłkarz, który miał podbijać polską ligę to Campos. Z wiarygodnych źródeł wiadomo, że w Brazylii był skutecznym sprzedawcą krawatów. W piłkę lubił pograć - jak każdy z absolwentów Akademii Piłkarskiej Antoniego Ptaka, czyli "APAP-u" - jedynie amatorsko. Kolejne dziwne brazylijskie transfery do Pogoni można wymieniać w nieskończoność.
Dwójka chłopców to... analfabeci. Rzecz w XXI wieku, w cywilizowane Europie, raczej niesłychana, ale w wielu krajach na świecie wciąż normalna. Trenerzy Pogoni do perfekcji opanowali już pismo obrazkowe, bo tylko tak mogą wytłumaczyć wskazówki techniczno-taktyczne swoim podopiecznym.

Komentarze