Pogoń do spadku

W drugiej lidze po wakacjach znajdą się dwie ostatnie drużyny w tabeli. Dziś zamyka ją szczecińska Pogoń.
Wczoraj ostateczną decyzję o zasadach spadku w tym sezonie z Orange Ekstraklasy podjął Polski Związek Piłki Nożnej.
- Decyzja jest zatwierdzona przez przedstawicieli klubów i spółki Ekstraklasa - mówi Zbigniew Koźmiński, rzecznik prasowy Polskiego Związku Piłki Nożnej. - Nie ma możliwości odwołań ani protestów. Zasady spadków już w tym sezonie się nie zmienią.

Co z Arką i Łęczną?
Dwa ostatnie zespoły w tabeli spadną do drugiej ligi niezależnie od tego, czy zostaną zdegradowane w wyniku afery korupcyjnej. Jeśli klub zdegradowany za korupcję (Arka Gdynia i Górnik Łęczna) zajmie pozycję wyższą niż piętnasta, wówczas jego miejsce w ekstraklasie zajmie kolejny - trzeci i ewentualnie czwarty - zespół z drugiej ligi.
Teoretycznie więc w tym sezonie spaść z ekstraklasy mogą aż cztery zespoły. Baraż o miejsce w ekstraklasie będzie możliwy tylko w przypadku, gdy oba zdegradowane zespoły zajmą dwa ostatnie miejsca w tabeli. Wówczas w barażowym dwumeczu czternasty zespół Orange Ekstraklasy zagrałby z trzecią drużyną drugiej ligi.

Małe szanse Portowców
Pogoń zamyka tabelę z czteropunktową stratą do trzeciego od końca Górnika Łęczna. Jeśli jeden ze zdegradowanych za korupcję zespołów zajmie pozycję spadkową, wówczas automatycznie do drugiej ligi spadnie razem z inną drużyną, również będącą pod kreską. Aby więc pozostać w ekstraklasie, Pogoń musi wyprzedzić dwie drużyny.
Dziś do bezpiecznej pozycji brakuje jej czterech punktów, ale zarówno Górnik Łęczna, jak i przedostatnia Wisła Płock (ma oczko więcej od portowców) mają o jeden mecz rozegrany mniej od szczecinian.
Trudno oczekiwać, aby Pogoń, która w jedenastu tegorocznych meczach zdobyła dwa punkty, w ostatnich czterech odrobiła straty.
- Graliśmy już z tymi słabszymi drużynami, które mieliśmy pokonać - mówił po meczu z Odrą Piotr Celeban. - Teraz zagramy z dwiema otwierającymi tabelę - GKS-em Bełchatów i Zagłębiem Lubin oraz zawsze silnymi Groclinem Grodzisk i Cracovią. Nie wygląda to dobrze, nie wiem jak to wszystko będzie dalej...

Załamany Baniak
Jeszcze przed środowym meczem z Odrą Wodzisław trenerzy i kibice Pogoni sądzili, że klub czekają baraże o utrzymanie. Byłoby wówczas światełko nadziei - nie wszyscy obecni drugoligowcy prezentują wysoki poziom.
- Jestem załamany werdyktem - mówi Bogusław Baniak, trener Pogoni. - Myślałem, że na baraże uda mi się zmobilizować zespół i obronimy ligę. Dziś nasuwa się wiele pytań. Podstawowe dotyczy tego, co się stało w naszym mieście. Jak to możliwe, że tak niedawno cała Polska zazdrościła nam awansu i dwudziestu tysięcy kibiców na trybunach, a dziś nie pozostało z tego nic. Chciałem najpierw uratować ligę, a później pytać: co dalej. Ale musimy na te pytania szukać odpowiedzi już dziś. Czy miasto chce drużynę? Czy sponsor dalej będzie ją finansować? Czy piękne czasy wrócą? Same na pewno nie - trzeba działać!Baniak nie chce jednoznacznie odpowiedzieć, czy poprowadziłby klub w drugiej lidze.
- Nie ukrywam, że mam oferty pracy i to nie tylko w Polsce - mówi szkoleniowiec. - Dla kogoś takiego jak ja, praca w tym klubie to jednak zaszczyt. Dla innych - może być tylko przygodą. Jak ktoś od dziecka chodził na ten stadion, potem przyprowadzał swoje dzieci, które mają szaliki w pokojach, to inaczej na to wszystko patrzy.
Portowcy w sobotę zagrają w Lubinie z Zagłębiem. Potem wyjadą do Grodziska, podejmą Cracovię i zagrają w Bełchatowie.
- Mimo wszystko ja żyję najbliższym meczem - mówi Baniak. - Trzeba zrobić wszystko aby się nie skompromitować, chcę wywalczyć jeszcze punkty.

Komentarze