|
![]() ![]()
niedziela, 27 maja 2007 r., godz: 12:01
Po oficjalnej pomeczowej konferencji prasowej trenerów Pogoni i GKS-u Bełchatów odbyła się część poświecona ostatnim wydarzeniom, jakie miały miejsce w Gutowie Małym, o których rozpisywały się nie tylko szczecińskie media.
![]() Obok trenera Baniaka uczestniczyli w niej Radosław Majdan i Julcimar. - Nigdy nie negowałem swojego zespołu czy jest on czarny, czy biały. Miałem do nich za to pretensje po przegranych meczach. Poznałem fajnych i wspaniałych młodych ludzi i zdecydowałem się na pracę w Pogoni, która nazywa się Pogonią pana Antoniego Ptaka. Szanuje swoich piłkarzy i na pewno odwiozę ich do Warszawy. Nie życzę sobie, aby mi zarzucano, że wyśmiewam, czy obrażam swoich zawodników – to jest kpina – mówił trener Bogusław Baniak. - Muszę przeprosić wszystkich kibiców i dziennikarzy, że była to haniebna runda w wykonaniu zarówno piłkarzy jak i sztabu szkoleniowego. Przeżyłem w piłce bardzo dużo i jest to dla mnie osobista tragedia. Zdecydowałem się na pracę w Szczecinie nie znając języka portugalskiego, mając Radka Majdana i Julcimara zakładałem, że utrzymam zespół w pierwszej lidze. Nie udało nam się tego zrobić. - Taka forma współpracy ze Sportową Spółką Akcyjną, jaka miała miejsce w ostatnich dniach nie ma najmniejszego sensu. Działania tych ludzi poprzez intrygę i wskazania kto jest winny spadku drużyny była pokazana przez ostatnie trzy dni w strasznym stylu. Jako człowiek, trener i ojciec dwójki dzieci nigdy takiego czegoś nie przeżyłem. - Hańbą był powrót zespołu do Gutowa po meczu z Groclinem. Zamiast 300 kilometrów zrobiliśmy ponad tysiąc i to wpłynęło na nasze przygotowania do ostatniego meczu z Bełchatowem. Wytłumaczyłem piłkarzom, że jest czysta prowokacja w stosunku do nas i że musimy wrócić do Gutowa, aby nie było podstaw do zerwania kontraktów. Uczyłem piłkarzy, że będziemy prowokowani. Po tym co się stało z Olgierdem Moskalewiczem, Amaralem i Grześkiem Matlakiem jak z nimi postąpiono, gdzie robiono wszystko żeby rozwiązać z nimi kontrakty. - W czwartek dopuszczono się intrygi na moją osobę, którą tak naprawdę kontrolowałem. Miało to skutkować dyscyplinarnym zerwaniem kontraktu. Wszystko zaczęło się od wieczornego spotkania z panem Edwardem, bratem Antoniego Ptaka. Za wszelką cenę chciał ode mnie i od kierownika drużyny wyciągnąć informacje jaka będzie przyszłość Pogoni. O godzinie 8.30 następnego dnia, jak codziennie rano wyszedłem po gazety i zatrzymała mnie policja. I na ulicy asfaltowej, a nie w lesie zostałem poinformowany, że na polecenie prezesa Miedziaka mam zostać przebadany alkomatem. Po rozmowie ze mną policjanci odjechali. - Nie chcemy się tłumaczyć dlaczego nie utrzymaliśmy pierwszej ligi. Uczestniczyliśmy w horrorze prowadzenia tego zespołu i klubu. Kiedyś Franek Smuda powiedział, że Pogoń prowadzona jest jak PGR. Ja nie wiem nawet jak to nazwać. Prezes, od którego codziennie było czuć alkohol, przychodził na trening w garniturze i ubierał korki i uczył Majdana jak ma bronić. Przetrwaliśmy też to jak Piotrek Celeban ma wrzucać piłki. Prezes wcisnął mi teorie, że jeżeli mamy lepszego Polaka i gorszego Brazylijczyka na tej samej pozycji, to kto ma grać panie Baniak... oczywiście Brazylijczyk. W takim chaosie przyszło mi pracować i najprawdopodobniej działalność tej Spółki kończy się z dniem dzisiejszym - zakończył Baniak. - Ze swojej strony dodam to co już wcześniej mówiłem. Organizacja w klubie wyglądała tak, że nie mieliśmy osoby, która by uporządkowała pewne sprawy i załatwiła wszystko co jest potrzebne piłkarzom, trenerom i kierownikowi drużyny. Po meczu w Grodzisku byliśmy wszyscy zdziwieni, że prezes Miedziak zadzwonił do kierownika Mizaka i kazał nam wracać do Gutowa. Dziwny był to krok, bo wszystko było przygotowane do powrotu do Pogorzelicy, gdzie mieliśmy się przygotowywać do dzisiejszego meczu. W czwartek ja i Lilo dostaliśmy telefon od prezesa, który chciał się z nami spotkać w Rzgowie. Przyjechał po nas samochód i zabrał nas do prezesa. Powiedział nam, że dostał sygnał od kogoś z Bełchatowa, że oni kupili od Polaków mecz. Nazwisk jednak nie podał. Trudno mi było w to uwierzyć, bo znam dobrze trenera Baniak i Piotrka Celebana, może trochę mniej Radka Majdana. Wiem co oni robią dla naszego klubu. Usłyszałem, że zgłoszono to w prokuraturze i mecz będzie obserwowany i z tego powodu będą grać sami Brazylijczycy. Wróciłem do Gutowa i opowiedziałem to Radkowi co powiedział prezes. Znam Piotrka Celebana, czy Kamila Grosickiego i nie wierzę, że mogli oni sprzedać mecz – powiedział kapitan zespołu Julcimar. - Nie chce występować w roli aferzysty, bo ostatnio w moim życiu wiele się dzieje. To co się stało to nie jest zwykłe pomówienie. Mimo tego, że nie miałem grać w dzisiejszym meczu postanowiliśmy w ten sam dzień powiadomić prasę i PZPN o całej sprawie. Wiedziałem doskonale, że jak przegramy mecz z Bełchatowem to prezes oficjalnie ogłosi, że Polacy sprzedali mecz. To się w głowie nie mieści jak można rujnować karierę młodym piłkarzom takim jak Piotr Celeban i Kamil Grosicki. Takie coś może ciągnąć się za nimi przecież przez lata. Ja też będę szukał sobie nowego zajęcia i nie pozwolę żeby tacy ludzie nas obrażali. Prezes zaprzecza, że dzwonił do Bełchatowa żeby tam zagrać mecz, a oni twierdzą co innego. Zadzwoniłem tego samego dnia do pana Antoniego Ptaka mówiąc mu co się stało to nie krył zdziwienia i pytał co się dzieje w tym klubie. W styczniu jak byliśmy na obozie w Brazylii pan Ptak zapewniał mnie, że Miedziak to jego zaufany człowiek i w klubie będzie działo się lepiej. Jak tłumaczyć działania prezesa bez wiedzy właściciela? Skoro pan Ptak nie daje sobie rady z prowadzeniem klubu powinien go jak najszybciej sprzedać. Zdeklarowałem się żeby wypłacono mi zaległe pieniądze, tak samo Piotrek Celeban i Kamil Grosicki i jak dalej będą pracować w klubie tacy ludzie jak prezes Miedziak i pan Kinasiewicz to ja chce jak najszybciej rozwiązać kontrakt. Ja z bandytami nie chcę mieć nic wspólnego. Przez dwa dni nie mogłem znaleźć wytłumaczenia na ich głupotę. Mam szacunek do Julcimara, że nam o tym wszystkim wcześniej powiedział, bo prezes po meczu chodziłby i mówił, że miał rację. Nie pozwolę sobie na to żeby jakiś rolnik, nie obrażając rolników, kanalia z Rzgowa knuł sobie jakiś misterny plan i kosztem mnie i moich kolegów próbował załatwiać jakieś swoje sprawy – powiedział z kolei Radosław Majdan, który od dłuższego czasu jest skonfliktowany z prezesem Miedziakiem. foto: Pogoń On-Line/Cob ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||