|
![]() ![]()
wtorek, 29 maja 2007 r., godz: 09:57
Na ostatni mecz ligowy piłkarze Pogoni wyszli w strojach z napisami "Miedziak grabarzem Pogoni". Namiestnik właściciela klubu Antoniego Ptaka nie dotarł do Szczecina.
- Przyjeżdża do mnie rodzina ze Lwowa - wytłumaczył Jan Miedziak. - Grabarzem Pogoni się nie czuję, przyjęcie prezesury traktowałem jako wyzwanie. Przyszedłem, żeby ratować klub przed upadkiem. Na stwierdzenie, że poniósł porażkę, milknie. Wcześniej Miedziaka nic z piłką nożną nie łączyło. Studia na wydziale ekonomiczno-socjologicznym skończył w 1985 r., ale pracę magisterską obronił 20 lat później. Pracował w studenckiej spółdzielni Puchatek, a potem zarządzał nieruchomościami. - W MKS Pogoń zajmowałem się ocenianiem możliwości inwestycyjnych w Szczecinie - opowiada Miedziak, ale nie mówi wszystkiego o swojej pracy zawodowej. - Przed przyjściem do Ptaka malował klatki schodowe - dodaje złośliwie Grażyna Gałkiewicz, która wraz z mężem i szwagrem prowadzi konkurencyjne targowisko w Rzgowie. Od siedmiu lat trwa między nimi a Ptakiem wojna. Miedziak pojawił się u Ptaka w 2003 r. Trafił na pierwszą linię walki z Gałkiewiczami, stawiał płot między sąsiadującymi targowiskami, a na furtce prowadzącej do konkurencji wywiesił tabliczkę "wyjścia brak". W tym czasie do Rzgowa policjanci przyjeżdżali codziennie na interwencje, a urzędnicy mieli dość czytania anonimów z wzajemnymi oskarżeniami. W lutym tego roku Miedziak niespodziewanie został prezesem zarządu Pogoni. Ptak na czas wiosennych rozgrywek znalazł bufor, który oddzielał go od kibiców i mediów. Im mocniej atakowano Miedziaka, tym mniej mówiono o Ptaku. Jednak prezes poczuł się na tyle niezależny od szefa wędrującego pomiędzy Brazylią a Francją, że pojawiał się na treningach. - Trener Bogusław Baniak musiał się wyspowiadać, czy drużyna będzie miała zajęcia taktyczne czy trening strzelecki - przyznaje Miedziak. Według relacji Baniaka prezes komicznie wyglądał w butach sportowych i krawacie. Konflikt przybrał na sile w ostatnim tygodniu, gdy Miedziak dowiedział się o środowej popijawie w Gutowie Małym. Informował go Edward Ptak, brat Antoniego, który jest członkiem rady nadzorczej i brał w niej czynny udział. Prezes Pogoni nasłał na trenera policję drogową z alkomatem. Relacje obu stron się różnią. - Trener uciekł w pole i do lasu i badanie alkomatem się nie odbyło - mówi Miedziak. - Policja spotkała mnie w drodze do kiosku po gazety. Nie chcieli mnie sprawdzać, bo jakie mają do tego prawo. W tym czasie Miedziak biegał z alkomatem po ośrodku za piłkarzami. Kiedy ta prowokacja mu nie wyszła, powiedział brazylijskim piłkarzom, że Polacy sprzedali mecz - mówi Baniak. Miedziak prowadzi teraz rozmowy w sprawie sprzedaży Pogoni. Miejsce w drugiej lidze bez piłkarzy ma kosztować 3 - 5 mln zł., a z piłkarzami 10 - 12 mln. - To atrakcyjna cena, bo klub nie ma długów - mówi prezes. źródło: Rzeczpospolita ![]() ![]() ![]() ![]()
Jo 29 maja 2007 r., godz: 20:36
![]() Miedziak jak możesz robić takie numery ?? Może Baniak się napił raz na miesiąc i ty o tym wiedziałeś to odrazu chciałeś go z niszczyć !! miedziak teraz to się pilnuj koniec z piciem Bo Baniak może to samo zrobić !! A ty przecież codziennie pijesz !!! ![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||