|
![]() ![]()
wtorek, 29 maja 2007 r., godz: 22:27
Wzajemne posądzenia prezesa i piłkarzy Pogoni o sprzedanie meczu GKS Bełchatów pozostaną bez konsekwencji. Żadna ze stron nie złożyła zawiadomienia do prokuratury i nie zamierza tego zrobić. Weekendowe zdarzenia pozostaną jedynie przykładem upadku klubu.
Piłkarze i trener Bogusław Baniak nie wytrzymali w czwartek, dwa dni przed ostatnim meczem sezonu z GKS. Poinformowali, że prezes klubu Jan Miedziak zarzucił im sprzedanie meczu rywalom. Wściekli się i nie przebierali w słowach. Twierdzili, że to Miedziak mógł potajemnie dogadywać się z bełchatowskimi działaczami. Prezes klubu temu nie zaprzeczał, a według niego sprawa wyszła na jaw podczas nocnej libacji alkoholowej z udziałem Baniaka i Edwarda Ptaka. Szkoleniowiec zaprzeczał, jakoby pił z bratem Antoniego Ptaka. Miedziaka straszyli prokuratorem. Po meczu (na boisku 0:2) Baniak, Radosław Majdan i Julcimar jeszcze raz przedstawili czwartkowe wydarzenia i powtórzyli, że sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury. Nie przebierali w słowach. Padły różne epitety. - To, co mogliśmy zrobić - my, piłkarze - zrobiliśmy - uważa Majdan. - Jeszcze nie zgłosiliśmy nic do prokuratury. Przyznaję, że jesteśmy po rozmowie z adwokatem, który odradza mi takie posunięcie. Według mego adwokata prezes Miedziak nie stwierdził, że mecz jest sprzedany, ale były to tylko jego insynuacje. - Powtarzam: to są jakieś wyssane z palca informacje i na poziomie Baniaka i Majdana nie będą polemizował - odcina się Miedziak. - Nadal uważam, że były próby wpływu, by Polacy przeszli obok meczu z GKS. Ale nic nie zgłoszę do prokuratury. - Ja też podtrzymuję, że sprawa ma charakter kryminalny i mimo że sami jej nie zgłosimy, chętnie przyjedziemy na zaproszenie do prokuratora - dodaje Majdan. Dziś telefonu nie odbierał trener Baniak, ale i on raczej nie będzie szukał sprawiedliwości w sądach. Co jednak może spotkać jego oraz piłkarzy za epitety, które padły pod adresem Miedziaka? - Przyznaję, że kary finansowe są rozważane i nasi prawnicy zastanawiają się nad nimi - mówi Miedziak. - Możliwe są finansowe konsekwencje, ale... ktoś coś powiedział, coś przedstawił po swojemu, a dowodów nie ma. Ja wypowiedzi piłkarzy na konferencji i w mediach nie słyszałem, więc podstaw do składania wniosku o kary nie mam. Z drugiej strony kończymy działalność w Szczecinie i nie zależy nam na karach. Ostatnie wydarzenia uważam za zamknięty temat. Brazylijczycy do domu Jutro do Brazylii wracają wszyscy - poza Edim - piłkarze Pogoni z tego kraju. Dziś zakończyły się rozmowy z prezesem Janem Miedziakiem. - Dogadaliśmy się ze wszystkimi. Jutro wracają - mówił w południe Miedziak. Niezupełnie. - Ja i Lilo nie przystaliśmy na propozycję Miedziaka. W środę pewnie wylecimy, ale nadal będziemy piłkarzami Pogoni. Chcemy rozwiązać umowy, ale nie na warunkach klubu - przyznaje Julcimar. Klub miał w stosunku do Latynosów długi. Za rozwiązanie umów za porozumieniem stron zaproponował natychmiastową spłatę 50 proc. długów. Julcimar i Lilo nie zgodzili się na to. - Uczciwie zarobiliśmy te pieniądze - uważa kapitan Pogoni. Obaj piłkarze liczą również na to, że uda im się porozumieć z nowym właścicielem Pogoni i będą mogli kontynuować grę w Szczecinie. Także Edi nie wykluczył takiej możliwości. źródło: gazeta.pl/lis ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||