|
![]() ![]()
poniedziałek, 4 czerwca 2007 r., godz: 18:58
Rozmowa z Bogusławem Baniakiem, trenerem Pogoni Szczecin.
![]() Jak skomentuje pan na chłodno aferę z alkomatem? - Jestem trenerem posiadającym licencję UEFA Pro, najwyższą w Europie. Gdyby przez dwadzieścia lat mojej pracy były do mnie jakieś zastrzeżenia, nie zostałbym nawet dopuszczony do podjęcia egzaminów. Te zdawałem u najwybitniejszych trenerów z kraju i zza granicy (m.in. u słynnego Słowaka Josefa Venglosa). Jak mógłbym to wszystko osiągnąć, gdybym zaglądał do kieliszka? To jest zresztą niemożliwe z uwagi na to, że muszę dbać o swoje serce - jestem po zawale. Zapewniam, że gdyby można było się do Baniaka przyczepić, to Baniak nie pracowałby przez dwadzieścia lat praktycznie bez przerwy w zawodzie. Ilu jest takich trenerów, którzy choć przez jedną rundę nie byli na trenerskiej karuzeli? - Za własne pieniądze jeździłem na staże do silnych europejskich klubów. Wychowałem rzesze zawodników, trzy razy prowadziłem szczecińską Pogoń. Kiedy ostatnio odchodziłem z klubu, do pracy w Urzędzie Miejskim, w Pogoni wszystko grało, a jej właścicielem był już Antoni Ptak. Potem z Kujawiakiem Włocławek osiągnąłem ćwierćfinał Pucharu Polski, następnie podjąłem pracę w Zawiszy Bydgoszcz. Gdyby dane nam było dokończyć sezon - pewnie dziś cieszylibyśmy się tam z awansu do ekstraklasy. Właściciel zespołu wycofał go jednak z rozgrywek. Wówczas zadzwonił do mnie Antoni Ptak i zapytał, czy poprowadziłbym znów Pogoń. Zaprosił mnie na rozmowę z prezesem Janem Miedziakiem i przystałem na tę propozycję. Mam wrażenie, że ten człowiek jest bardzo źle odbierany nawet w Rzgowie - przestrzegano mnie przed rozmową z nim. Sprawy formalne prezes załatwiał z moim prawnikiem. Kiedy obaj panowie już się dogadali co do treści dokumentów, to potem i tak prezes odsyłał je ze zmienioną treścią. Ale jak to było przed meczem z GKS Bełchatów? - Prezes mówił mi, że jeśli nie wyjdzie nam runda wiosenna, to wszyscy jedziemy na Palę. Przewidziałem więc, że taki atak może zostać również skierowany przeciwko mnie. I tak było po meczu z Groclinem. Przegrywając ten mecz przesądziliśmy o spadku. Kazano nam jechać do Gutowa Małego, nie pozwolono nam wrócić do Pogorzelicy. Myślałem, że intryga przeciwko mnie nastąpi następnego dnia, ale jeszcze wieczorem w ośrodku pojawił się Edward Ptak - brat Antoniego. Przyznam, że jest mi przykro, że brał udział w intrydze. Nie spodziewałem się tego po nim. - Antoni Ptak z kolei o wielu rzeczach nie wiedział. Kto szybciej połączył się z nim Skype`m, ten luźniejszy miał cały dzień. Tam, w Rzgowie, wszyscy ze sobą są skłóceni, jeden na drugiego szuka haka. Dlatego ktoś zadzwonił do mnie uprzedzając przed intrygą. Kiedy więc pojawił się Edward Ptak z whisky pod pachą, od razu wiedziałem, co się kroi. A nie mogłem nie wpuścić do siebie członka rady nadzorczej, który przyjechał oficjalnie, aby rozmawiać na temat przyszłości klubu. Więcej butelek whisky miał - jak mówił - w bagażniku. Poprosiłem więc kierownika Mizaka o to, aby również uważał. Stwierdziliśmy, że trzeba trochę poudawać, aby nie dać się wciągnąć w nieczystą grę. - Od lat co ranek przed śniadaniem spaceruję obmyślając plan dnia, treningów. Nigdy bym nie przypuszczał, że podjeżdżający dzień później radiowóz szuka właśnie mnie. Policjanci z uśmiechem na ustach powiedzieli mi, jakie mają zadanie od Miedziaka. Stwierdzili jednak, że to wszystko nie ma sensu i sami odstąpili od czynności. ![]() foto: Pogoń On-Line/Cob; Bogusław Baniak źródło: Głos Szczeciński/Michał Sarosiek ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||