|
![]() ![]()
środa, 6 czerwca 2007 r., godz: 16:10
Piłkarze Pogoni grali w goal-ball - piłke dla niewidomych i niedowidzących.
W ich barwach zobaczyliśmy byłych i aktualnych Portowców. Był Edi Andradina, który już podpisał dwuletni kontrakt z pierwszoligową Koroną Kielce. Wspomagali go: Piotr Celeban, Marek Kowal, Tomasz Judkowiak, Grzegorz Matlak i Dariusz Adamczuk z Pogoni Nowej oraz radny Robert Dymkowski - symbol Pogoni z lat dziewięćdziesiątych. Przy linii bocznej zasiadł sztab szkoleniowy pierwszego zespołu z Bogusławem Baniakiem na czele. Pomimo, że impreza miała charakter zabawowy, to jednak trener nie mógł powstrzymać się od uwag kierowanych do swoich podopiecznych. Wszystko odbywało się z humorem. Zdezorientowany Edi W pierwszym meczu piłkarze Pogoni zmierzyli się z reprezentantami Polskiego Związku Niewidomych. Przeciwnik był trudny o tyle, że już ograny. Portowcy dopiero na przedmeczowym treningu zapoznawali się z zasadami goal-balla. Każda z drużyn w tej dyscyplinie liczy trzy osoby rzucające piłkę na przemian. Gol pada wówczas, kiedy żaden z przeciwników nie zdoła jej przechwycić i ta minie końcową linię boiska. Obie drużyny grają z opaskami na oczach - tor lotu piłki należy rozpoznać po wrażeniach akustycznych. Piłka z kolei jest wypełniona dzwoneczkami, które w trakcie ruchu wydają dźwięk. Jako pierwsi na parkiecie hali IKF pojawili się: Edi, Matlak i Adamczuk. Mieli najtrudniejsze zadanie, zdobyte przez nich doświadczenie procentowało także w meczach ich kolegów. Śmiechu było dużo - szczególne brawa za wrażenia artystyczne zdobywał Edi. Pierwszą połowę Pogoń wygrała 9:8, a ostatniego gola straciła...po trafieniu samobójczym. Matlak podawał piłkę do Adamczuka, a ten nie mógł rozpoznać, gdzie ona jest. W efekcie wolniutko wytoczyła się poza linię końcową. Na drugą połowę w bordowo-granatowych barwach wyszli: Celeban, Kowal i Dymkowski. Ponad kilogramową piłką najwięcej razy rywale trafiali w popularnego "Cele", który raczej prędko nie zapomni tego meczu. Ostatecznie Pogoń wygrała 15:14. Remis z dziewczynami Drugi mecz zakończył się remisem 8:8. Piłkarze tym razem zagrali z dziewczętami zrzeszonymi w Polskim Związku Niewidomych. Po pierwszej połowie prowadziły nawet 5:3 (w Pogoni grali: Judkowiak, Adamczuk i Matlak), ale w drugiej dały się dogonić Celebanowi, Kowalowi i Dymkowskiemu. - To bardzo fajna sprawa, podziwiam ludzi, którzy grają w goal-balla - mówił po meczu Tomasz Judkowiak, na co dzień bramkarz Pogoni. - Mając zasłonięte oczy zupełnie traci się orientację. Stąd przydarzyło mi się kilka farfocli. Bawiłem się jednak bardzo dobrze, pierwszy raz zetknąłem się z tą dyscypliną na żywo. Kto wie, czy to nie byłby dobry trening koncentracji. - Ja też nigdy nie widziałem takiego meczu - mówi Piotr Dykiert, który był jednym z sędziów. - Ciekawiej by było, gdyby arbiter też miał zasłonięte oczy - śmiał się. źródło: Głos Szczeciński/Michał Sarosiek ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||