Ptak nie chce już sprzedać Pogoni?

Tak mówi prezes klubu, Jan Miedziak. Ale Artur Kałużny i Grzegorz Smolny, dwaj szczecińscy biznesmeni, którzy deklarowali chęć kupienia akcji Pogoni, twierdzą, że negocjacje trwają.
Według naszych informacji w poniedziałek miało dojść do podpisania umowy sprzedaży. Rano prezes Miedziak mówił: - Jeszcze negocjujemy. Mieliśmy dwa warianty umowy sprzedaży. Pierwszy był dopracowany na 90 proc., ale panowie Kałużny i Smolny zrezygnowali z niego. Szanse podpisania drugiego oceniam na 30 proc.
Po południu usłyszeliśmy od Miedziaka: - Już nie rozmawiamy. Stwierdziliśmy, że nie możemy sprzedać akcji ze względów formalno-prawnych. Musimy być jej właścicielem jeszcze przez jakiś czas. Na dziś nie chcemy prowadzić klubu w Szczecinie.
Artur Kałużny, właściciel szczecińskiego klubu Can Can, był zdumiony tą wypowiedzią: - Rozmawiałem dziś z prawnikiem spółki pana Ptaka. Oficjalnie nikt rozmów z nami nie zerwał - podkreśla. - Jesteśmy gotowi podpisać umowę i czekamy na sygnał od właścicieli Pogoni. Ze swojej strony zrobiliśmy już wszystko. Nie wyobrażam sobie, by w tym tygodniu nie doszło do podpisania dokumentów. Jesteśmy już po rozmowach w PZPN gdzie dograliśmy wiele formalności. To fakt, że na początku były dwie wersje umowy sprzedaży. Jednak ta pierwsza, proponowana przez pana Miedziaka, była błędna i druga strona dobrze o tym wie.
Rozgrywki drugiej ligi startują zwykle w pierwszy weekend sierpnia. Jeśli Pogoń ma w nich grać, odpowiednia dokumentacja musi trafić do PZPN nie później niż 30 czerwca. Jeśli dojdzie do transakcji, nowi właściciele w ciągu kilku dni będą musieli podpisać umowę z miastem na korzystanie ze stadionu i skompletować nowy skład trenerów i zawodników. Inaczej portowcy nie otrzymają licencji na grę w II lidze. Wtedy Szczecinowi pozostanie IV liga i odbudowa Pogoni na bazie Pogoni Nowej (A-klasa).
Negocjacje w sprawie sprzedaży Pogoni Szczecin ciągną się od tygodni. Termin podpisania umowy w sprawie sprzedaży klubu (cenę ustalono na 2 mln zł) przesuwany jest z dnia na dzień.

Komentarze